Przestrzeń, którą dysponujemy jako rodzina nie należy do ogromnych, w związku z tym staramy się jej nie zagracać i, w miarę możliwości, nie ograniczać.
Wczoraj wieczorem widząc drewniane puzzle Poli, które były rozrzucone po całej podłodze i poza nieładem stwarzały też zagrożenie poślizgnięcia dla biegającej córki, powiedziałam: pozbieraj klocki do pudełka. Wrzuciłam jeden, żeby zaprezentować o co mi chodzi, ale nie liczyłam się z tym, że dziecko wykonana polecenie, bo zajęte było zakręcaniem i odkręcaniem butelki po wodzie mineralnej. Poszłam do kuchni przygotować co nieco na kolację i zerkając co się dzieje w pokoju, zobaczyłam, że córka wrzuca klocki do pudełka. Pozbierała wszystkie! Zadowolona biegnę do pokoju, żeby wyrazić swój podziw, który został przyjęty z nieukrywaną radością.
Wracając do kuchni myślę sobie, że ta nasza córcia coraz więcej rozumie i coraz łatwiej nam się dogadać. Oczyma wyobraźni widzę jaka będzie pomocna, kiedy na świat przyjdzie rodzeństwo... Aż moje rozmyślania przerwał wielki hałas - pięknie pozbierane do pudełka puzzle z wysokości wysypały się na cały pokój. Wśród klocków stała dumna z siebie i bardzo zadowolona Pola. "No, tak - pomyślałam - przecież kazałam tylko pozbierać, nie powiedziałam co dalej, moja wina, komunikat nie był wystarczająco precyzyjny".
Bo te nasze dzieci są bardzo mądre, tylko czasami niejasno się wyrażamy lub akurat mają "humorek" i chcą nam zrobić na złość. Choć muszę szczerze przyznać, od kiedy zaopatrzyłem naszą Zosię w tzw. "zabawki edukacyjne", sama rozkłada i po zabawie elegancko składa wszystko do swojej skrzyni z 'bawidłami'. A dodatkowo wiem, że poprzez zabawę czegoś się uczy. Polecam szczególnie http://www.bokado.pl/blog/10-najlepszych-zabawek-edukacyjnych/ bo sam czerpię stąd inspiracje. :)
OdpowiedzUsuń