Historia znowu powraca do Franka z Francji. Ewidentnie coś jest na rzeczy, czas pokaże co to takiego. Na pewno córka nasza ze zdaniem Franka się liczy, a potwierdziły to wydarzenia ostatnich dni.
Otóż córka nasza od dłuższego czasu doskonale sobie radzi ze wstawaniem, staniem, wspinaniem, wchodzeniem na łóżko i schodzeniem z niego. Bardzo lubi wziąć kogoś za rękę i z nim spacerować. Jednak przy tym wszystkim trudno było dostrzec chęci do samodzielnego chodzenia. Każde dziecko ma swoje tempo, więc cierpliwie czekaliśmy na moment kiedy i nasza córka zdecyduje się na ten krok. Raczkowanie opanowane zostało do perfekcji i można przypuszczać, że zostało uznane za środek wygodniejszy i bezpieczniejszy, bo nie grożący licznymi upadkami i tak rozsądek i lenistwo podpowiadało, że nie ma co się spieszyć z rozpoczynaniem kolejnego etapu.
Widać córka nasza doskonale obserwuje otaczający świat i słucha co się dookoła niej dzieje, bo kiedy przekazałam mężowi wiadomość z Francji, że Franek zaczął stawiać pierwsze kroki, nasze oczy ujrzały kroczącą przed siebie córkę. No tak, co by powiedział chodzący Franek na wiadomość, że Pola jeszcze nie chodzi? A wiadomo, że mamuśki tajemnic przed sobą nie mają, więc nie było co zwlekać.
Samodzielny spacer po mieszkaniu był całkiem sprawny, zawierał obroty i trasę powrotną, pozbawiony był upadków. Zatem córka niczym przytajony tygrys ukryty smok czekała na właściwy moment. Następnego ranka umiejętności samodzielnego kroczenia były doskonalone, a o wysokim ich poziomie może świadczyć gra w piłkę, kopanie piłki, podążanie za nią, a nawet podnoszenie, kiedy było trzeba i to bez zbędnego siadania na pupie.
Historia ta pokazuje, że córka nasza mimo młodego wieku doskonale radzi sobie z opracowywaniem życiowych strategii, że liczy się ze zdaniem kolegów, no i doskonale wie, kiedy który system w życie wdrożyć. Wobec tego nam, rodzicom, pozostaje czekać na dalszy rozwój wydarzeń ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz