Dzisiaj kilka scenek z ostatnich dni w jednym wpisie.
Myłyśmy z Polą zęby bacznie
obserwując swoje odbicia w lustrze, nagle przypomniało mi się, że
czegoś nie zrobiłam i wymknęło mi się głośne „mammamija!”.
Córka szybko to podchwyciła, a że brzmiało to w jej ustach bardzo
zabawnie mówię więc: „powiedz tacie 'mammamija'” na co dziecię
w kierunku ojca rzecze: „tatamija”. Następnego dnia słyszę jak
bawiąca się Pola wylicza: mamamija, tata-mija, arti-mija,
goldi-mija, koko-mija. Drogą dedukcji doszłam to tego, że w
rozumieniu córki „mamamija” znaczy „mama myje” i kiedy tylko
wchodzimy do łazienki Pola wykrzykuje „mammamija!”.
Oglądamy bajkę o autkach, a zza okna
dobiega odgłos przejeżdżającego pociągu, na który Pola jest
bardzo wyczulona, bo uwielbia pociągi. Mówię więc: Pola, ciuch
ciuch! Dziecko patrzy na mnie, na telewizor, po czym mówi: „nie
mama, to autko, nie ciuch ciuch”, „to autko mama” - powtórzyła
córka. Zaniechałam tłumaczenia, że chodziło mi o ciuch ciuch za
oknem.
O tym, że należy pamiętać co się
przy dziecku mówi przypomina mi Pola za każdym razem kiedy mówi:
„o boże!”. Kiedyś wymknęło mi się przy dziecku „o boże!”
i dziecię podchwyciło i tak trzyma się do dzisiaj wykrzykując raz
po raz „o boże!” kiedy spacerujemy po osiedlu, gdy zwróci to
czyjąś uwagę natychmiast tłumaczy: „mama mówi 'o boże'”.
Mówię Poli: „mama idzie siku, a Ty
zostań na chwilę z Artim”. Pola grzecznie dotrzymuje towarzystwa
bratu zabawiając go grzechotkami, przykrywając kocykiem i
rozmawiając w jego języku: „Arti agggg”. Wychodzę z łazienki
a Pola do brata: „Arti! Mama kupę! Brawooo mama! Brawoo!”
Wybuchnęłam śmiechem, bo każdej kupie, którą Pola zrobi do
nocnika towarzyszy: „Brawooo Pola, brawooo!” i widać dziecko
uznało, że wszystkich należy traktować jednakowo stąd fanfary na
moją cześć :D
Siedzę z Arturem na kolanach i
podskakujemy, a w rytm podskoków mówię: „tatarata tatarata” co
bardzo rozśmiesza Artura. Widząc to Pola komentuje krótko:
„mamaaaa, to nie tata, to Arti”.
Jedziemy z Polą samochodem, w pewnym
momencie denerwuję się na kierowcę, który znienacka skręca nie
włączając kierunkowskazu: „co za baran!” - komentuję, na co
Pola: „beee? Beee?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz