piątek, 19 lutego 2016

współczesne zło

Ostatnie tygodnie pełne były wszelakich wirusów i niejednokrotnie zawiodły nas do lekarskiej poczekalni. Pełnej zainfekowanych czekających i ich urządzeń elektronicznych. Miejsca, gdzie prezentowane są scenki rodzajowe utwierdzające mnie w tym jak nie chcę robić.

Poczekalnia jak wiadomo służy do czekania, a czekania jak wiadomo nikt nie lubi. Żeby zabić nudę ludzie gapią się w swoje telefony. Miziają je bez końca. Ich twarze nie zdradzają żadnych emocji. Może od tego nieustannego kontaktowania się ze swoim telefonem zapomnieli o świecie mowy niewerbalnej. Siedzą obok siebie, ale zupełnie nie zauważają drugiego człowieka. Bywa, że jako jedyna odpowiadam "dzień dobry" czy "do widzenia" zmieniającym się pacjentom.

Kiedy w poczekalni są dzieci zazwyczaj urządzenie ląduje w ich rękach. Doskonale wiedzą jak włączyć bajkę, grę, czy galerię zdjęć. Znaczy, że korzystają z tego sprzętu. Są to dzieci przedstawicieli teorii, że lepiej dać dziecku telefon, żeby siedziało po cichu. Nie trzeba będzie odpowiadać na te niekończące się pytania. Pola na szczęście ma mamę, która nie posiada takiego telefonu. Pola ma mamę, która zabiera telefon tylko po to, żeby mieć kontakt z domem, w którym został syn pod czyjąś opieką. Mama Poli przed wyjściem do lekarza pyta córki jak spędzimy czas oczekiwania, co ze sobą zabierzemy. Zabieramy książkę, którą czytamy. Zabieramy układankę, którą układamy. Kredki, którymi rysujemy. Kiedy wyczerpiemy przyniesione możliwości rozmawiamy. Odpowiadam na pytania ciekawego świata dziecka. Cieszę się, że zauważa, że inne dziecko się boi, że się uśmiechnęło. Widzi, czuje, potrafi to nazwać. To ważne w rozwoju dziecka, a dzieci, którym często blokuje się aktywność za pomocą telefonu czy tabletu nie potrafią być empatyczne. Dla nich smutek to smutna buzia wyrażona emotikonem, a nie smutna twarz mamy czy siostry.

Nie znoszę widoku dorosłej osoby grzebiącej w swoim telefonie, zupełnie nieobecnej, bądź inaczej mówiąc odmóżdżonej, obok której siedzi dziecko. Zastanówmy się jak my się czujemy w momencie kiedy nasz rozmówca jest skoncentrowany na swoim telefonie? Dlaczego dziecko miałoby się w takiej chwili czuć komfortowo?

Dlatego nasze dzieci wychowywane są z dala od telefonu. Zdjęcia oglądają w albumach i książkach.
Nie ma ryzyka, że coś nam usuną, czy też zniszczą telefon, bo wypadnie im na podłogę. Tym samym nie ma też ryzyka, że się na nie niesłusznie zdenerwujemy, bo przecież to nie one winne, że miały w rękach niewłaściwy przedmiot.

Oczywiście, czasem musimy popracować, czasem czekamy na pilny telefon, ale taki czas nie może trwać ciągle. Przecież to my uczymy dziecko życia, czyli także zachowania właściwych proporcji. Czas, który spędzamy z dzieckiem nie może być czasem, kiedy jedną ręką klikamy w komputerze, a drugą w telefonie odpowiadając zdawkowo otępiałym głosem na pytania dziecka, nie mając pojęcia o czym mówi. Uczmy dziecko rozmawiać, a może dzięki temu będziemy zaufanym partnerem do rozmów w przyszłości.

Wiem, że takie mamy czasy, że teraz bez telefonu ani rusz, a internet jest niczym powietrze. Te czasy i tak dogonią nasze dzieci, więc póki co stwórzmy im możliwość oglądania świata za pomocą zmysłów, a nie urządzeń elektronicznych.




4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń