czwartek, 31 października 2013

czas bloga

A propos czasu, to dzisiaj kończy się miesiąc. Od miesiąca piszę apozatym. Pisanie sprawia mi radość i pozwala poruszyć szare komórki, więc mogę sobie pisać dla samego pisania. Jednak ludzka, a zwłaszcza kobieca ciekawość, powoduje, że czasem zerkam na statystyki i bywają one dla mnie wielkim zaskoczeniem! Otóż w ciągu tego miesiąca blog miał blisko 1500 odsłon. Dziennie wchodzi na niego średnio 50 osób. W statystykach pojawia się, aż 14 państw, w których jest wyświetlany, większość kojarzę, ale Serbia, Ukraina? Rosja? Zagadkowa sprawa Australii się wyjaśniła, więc o jeden pytajnik w głowie mniej. Jednak czasem chciałabym zobaczyć, kto siedzi po drugiej stronie monitora. Pozdrawiam!

Czas Poli

Czas jest nieprawdopodobnym zjawiskiem. Bezlitośnie miele nas swoimi wskazówkami. Kiedyś należałam do grona osób niezwykle zorganizowanych, miałam mnóstwo obowiązków i ze wszystkich udawało mi się wywiązywać. Prowadzenie hufca, praca w Sindbadzie, dodatkowo podróże do Elbląga, które na sam transport jednorazowo zabierały jakieś 20 godzin. Mimo tego, że obowiązków było sporo, to zawsze dało się wygospodarować nowy czas, na przyjemności, na pomoc komuś, na kino, książkę itede itepe.

środa, 30 października 2013

n e r w

Zastanawia mnie skąd u ludzi bierze się tendencja do mędrkowania i przedstawiania siebie jako nadzwyczaj doświadczonych przez życie. Doprawdy mam serdecznie dość wszystkich dobrych rad i wypowiedzi dotyczących dzieci.

wtorek, 29 października 2013

SPA

W prezencie urodzinowym od męża otrzymałam zaproszenie do SPA. W prezencie tym najbardziej mnie ucieszyło to, że mąż doszedł do wniosku, że przyda mi się relaks, bo przecież nie pracuję, tylko siedzę w domu z dzieckiem, więc nie powinnam być zmęczona, no bo czym?

poniedziałek, 28 października 2013

promocja

Jestem właśnie po zakupach, internetowych, oczywiście i powiem Wam, że nie wyobrażam sobie obecnie innej formy. Korzystam albo z wybranego sklepu albo po prostu wrzucam w znanym serwisie aukcyjnym nazwę i szukam opcji najtańszej z dostawą. 

piątek, 25 października 2013

metamorfoza

Dzisiaj koło południa rozległo się cichutkie pukanie do drzwi. Poszłyśmy z Polą zobaczyć kto to, a nastawienie miałyśmy takie, że to ktoś znajomy, bo pukał tak, żeby nie obudzić śpiącej Poli. 

czwartek, 24 października 2013

ptaki

Nie przepadam za zimą, a najbardziej nie lubię czarnych ptaszysk, które zimie towarzyszą. Wczoraj było piękne słońce, koniec października, a ja byłam na spacerze w krótkim rękawku. Piękne kolory, piękna pogoda, nawet dym z kominów przestał zanieczyszczać powietrze, sielanka.

pieluchy

Tytuł posta sugeruje, że poruszany temat dla niewprawionych czytelników może być niesmaczny, więc tym bardziej delikatnym, bądź niechcącym jeszcze zagłębiać się w pieluchowe sprawy, polecam nie czytać ;)

wtorek, 22 października 2013

33

Pola kończy dzisiaj 7 miesięcy i od tych siedmiu miesięcy żyję w przekonaniu, że mam trzydzieści trzy lata. Wszystko zaczęło się od systemu, który w szpitalu wskazał, że mam 33 lata, rocznikowo to prawda, ale będąc w szpitalu miałam lat trzydzieści dwa. Jednak widząc codziennie wizytówkę: "Monika Kurek, lat 33" tak to wzięłam do siebie, że od tej pory na pytanie o wiek odpowiadałam "33".

poniedziałek, 21 października 2013

prysznic

Jednym z głównych problemów młodych matek staje się niemożność swobodnej kąpieli, gdy zostają ze swą latoroślą same w domu. Moje dziecko w ciągu dnia urządza sobie trzy-cztery kwadransowe drzemki, co mocno ogranicza swobodę działań. Kiedy Pola miała tydzień pierwszy raz zostałyśmy same w domu i było to dla mnie ciężkie przeżycie, każda moja próba oddalenia kończyła się ogromnym płaczem, a że dziecko małe, że dookoła każdy przestrzegał: "uważaj, żeby dziecko się nie zaniosło" to poczułam się mocno ograniczona: "żebym nawet siku nie mogła zrobić?" 

piątek, 18 października 2013

sprawa ładu

Macierzyństwo, jak wszystko, ma swoje cienie i blaski. Blasków jest dużo, ale dzisiaj będzie o cieniu. Cień padł na sprzątanie w domu. Kiedyś przychodziła wena na sprzątanie i dom stawał na głowie, żeby w efekcie końcowym wszystko było błyszczące i pachnące. Obecnie trzeba wykorzystywać każdą minutę, żeby zaprowadzić choć minimalny ład, a zazwyczaj, w skali całego dnia, nawet nie widać tych starań o zaprowadzenie ładu w rodzinnym gnieździe. 

środa, 16 października 2013

radość

Nakleiłam dzisiaj Poli wielkie naklejki z Kubusiem Puchatkiem nad jej łóżeczkiem, miała tam pustą białą ścianę i trzeba ją było zagospodarować. Podczas naklejania Pola leżała w łóżeczku i zainteresowaniem obserwowała co się dzieje. Kiedy całość była już wyklejona zachwycone dziecko zaczęło piszczeć z radości. Ta jej radość daje mi tyle radości, że już kilka razy byłyśmy dzisiaj w sypialni popatrzeć na Kubusia, a Pola za każdym razem niezawodnie radośnie reaguje. Kto by pomyślał, że naklejka może być źródłem takiej radości i małego i dużego :)

wtorek, 15 października 2013

dym

Obserwuję zadziwiające zjawisko. Od momentu, kiedy zaczęłam pisać bloga, mój mąż oszalał na jego punkcie! Uwielbia go czytać! Kiedy w ciągu dnia rozmawiamy przez telefon pyta czy coś napisałam, jest szczerze zawiedziony, kiedy odpowiedź jest negatywna. Ba, facebook zszedł na drugi plan, przegląd neta zaczyna od apozatym! Jestem tym szczerze ucieszona, nawet gdyby tylko mój mąż miał czytać co mi na sercu leży, to dla niego warto pisać. 

poniedziałek, 14 października 2013

Przeciążenie

Ten post będzie ciężki, bo jest mi ciężko. Jest mi ciężko z ciążami, które ostatnio na mnie spadają. W ciągu ostatniego tygodnia niemalże codziennie dowiadywałam się o tym, że ktoś jest w ciąży. Ciąża to nowe życie, wielka radość, w czym więc problem? Radość rzeczywiście jest jeśli ta ciąża dotyczy ludzi, którzy dojrzeli do ciąży, pomijając fakt, czy sobie to zaplanowali, czy też nie, jeśli są dojrzali na pewno stworzą dziecku dobre warunki i otoczą je miłością, nauczą życia. 

niedziela, 13 października 2013

spisek

Padliśmy dzisiaj ofiarą jakiegoś spisku. Zaczęło się od pomysłu na spędzenie słonecznej październikowej niedzieli we Wrocławiu. Jak tylko upewniliśmy się, że niedziela będzie słoneczna spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Droga była słoneczna i dzięki sieci naszych polskich autostrad mijała bardzo szybko. Aż tu nagle, a było to jakieś pięćdziesiąt kilometrów przed Wrocławiem, widoczność ograniczyła nam mgła. Dostosowaliśmy prędkość do panujących warunków i z niecierpliwością czekaliśmy, aż znowu nastanie słońce i błękit nieba. 

piątek, 11 października 2013

zakichany cały świat

Poranek zaskoczył mnie seryjnym kichaniem, później z każdą minutą było coraz gorzej. Katar jest niezwykle upierdliwą rzeczą, a jak do tego łupie człowieka wszędzie, to samopoczucie znacznie spada.

środa, 9 października 2013

Gra

Gramy z Polką w pewną grę. To ona wymyśliła, a ja się dałam wciągnąć. 
Jesteśmy na spacerze, Pola z wózka obserwuje świat, do dyspozycji ma zabawkę, gryzak i smoczek. Smoczek zazwyczaj podaję jej ja, jak już widzę, że jest taka potrzeba. Pola natomiast perfekcyjnie opanowała wyciąganie smoczka z buzi i machanie nim. 

wtorek, 8 października 2013

Czekam na męża

Zazwyczaj zmieniamy się przy usypianiu Poli. Dzisiaj była, a może ciągle jest, kolej męża. Ponad godzinę temu udał się do sypialni z misją "uśpić małolata" i... do tej pory nie wrócił. Misja oczywiście powiodła się, można by nawet powiedzieć, że powiodła się podwójnie. Martwię się trochę, że to odbije się na nim w nocy, ale z drugiej strony nie mam serca go budzić. Myślę sobie, że fajnie byłoby na spokojnie pogadać sobie we dwoje, ale wiem też, że jest zmęczony po całym dniu. I taką to walkę toczę w ten piękny październikowy wieczór.


poniedziałek, 7 października 2013

udział w kulturze

Wczorajsze popołudnie spędziliśmy z mym szanownym małżonkiem w cieszyńskim teatrze (tak, w perełce architektury) na spotkaniu z kabaretem Ani Mru Mru. W naszym życiu nie brakuje radości i powodów do śmiechu, ale otwarcie powiem, że nie zdarza nam się śmiać przez dwie godziny non stop, a tam nam się zdarzyło. Bardzo dobry spektakl, chłopaki w świetnej formie, czas minął ogromnie szybko i tylko po bolącej od śmiania szczęce można było wywnioskować, że siedzimy tam już dosyć długo. Kto się zastanawia nad taką formą rozrywki, to niech przestanie, a się wybierze.

sobota, 5 października 2013

jesienny zawód

Od sześciu miesięcy tata czekał, aż córka skończy sześć miesięcy i będzie umiała siedzieć. Po cichu liczył, że może uda się wcześniej, niestety, nie udało się. Dzisiaj kiedy przywitało nas piękne słońce i pojawiła się perspektywa wycieczki w góry, ojciec wyciągnął turystyczne nosidełko i rozpoczął regulację wszystkich pasów, wsadził doń córkę, której bardzo się podobało, ale spotkał go zawód - córka jeszcze nie gotowa. Zbyt giętka i trudno jej pion trzymać. Kobiecym okiem dostrzec można było głębokie rozczarowanie, nie wiadomo przecież jak długo utrzyma się piękna jesień i czy z wycieczkami nie trzeba będzie czekać do wiosny, czyli przy naszym klimacie kolejne pół roku. Na pocieszenie była wycieczka na Stecówkę, pogoda piękna, jesienna paleta barw cieszyła oczy, a świeże górskie powietrze wywietrzyło jesienny zawód.

piątek, 4 października 2013

to idzie młodość!

Nie wiem jak to się dzieje, ale kobieta z wózkiem wyzwala w ludziach potrzebę do komentowania i udzielania rad. Widzisz obcą kobietę, a ona Ci mówi, że za zimno na spacer. Albo inna zachwyca się dzieckiem, które widzi pierwszy raz w życiu i nie wiadomo czy jeszcze kiedyś je zobaczy, ale interesuje się jak je i jak śpi.

czwartek, 3 października 2013

Spacer

Niby tylko wyjście na spacer, no co to za filozofia - zabrać dziecko i włóczyć się leniwie czy siedzieć sobie w parku. No właśnie jest to filozofia. Otóż są takie dzieci, które zaraz po zatrzymaniu wózka budzą się, a zaraz potem niecierpliwią, że wózek stoi, więc próba zajęcia jakiejś ławeczki kończy się fiaskiem. Łażenie z wózkiem przez trzy godziny wymaga sporej kondycji, jeśli jeszcze mieszka się na drugim piętrze tym bardziej jej wymaga.

stomatologiczna refleksja

Siedziałam wczoraj na fotelu dentystycznym, było borowanie, było boleśnie. Siedziałam i myślałam o bólu i doszłam do wniosku, że mimo, że ból jest spory, to w porównaniu z bólem porodowym jest niczym. Nie chcę przerażać kobiet, które tego bólu nie przeżyły, sama zamierzam jeszcze przeżyć ból porodowy, ale jestem zdania, że jest to ból, którego z niczym nie da się porównać. Tak więc siedząc w miejscu, które niejednego człowieka napawa paraliżującym strachem czułam się lekko, bo czymże jest tych 5 minut borowania przy dwunastogodzinnym porodzie?

środa, 2 października 2013

wyjątkowy poranek

Dzisiejszy poranek mimo niesprzyjającej aury był pełen słońca. Około 5.30 dobiegły głosy z dziecięcego łóżeczka, żeby uniknąć pobudki w środku nocy Pola została przetransportowana do naszego łóżka i grzecznie zasnęła. Jednak o siódmej stwierdziła, że czas wstawać, ja byłam innego zdania i drzemałam z nadzieją, że jak zobaczy, że ja śpię, to też jeszcze zaśnie. Nadzieja okazała się złudna, Pola coraz bardziej kręciła się na łóżku, aż nagle poczułam jej oddech nad swoją twarzą. Obróciła się na brzuch, przekręciła tak, żeby leżeć prostopadle do mnie, i podparta na rękach wpatrywała w moją twarz, a kiedy tylko otworzyłam oczy rozbrajająco się uśmiechnęła - cel został osiągnięty.

A poza tym

Od sześciu miesięcy i dziewięciu dni jestem matką Poli, cudownego małego człowieczka, który chciałby już stąpać po tym świecie, jednak na razie porusza się ruchem turlanym. Pola jest urocza i bardzo zdolna, w dodatku dobrze ułożona, bo w miarę możliwości stara się nie sprawiać problemów swoim rodzicom. 

Uprzedzając pytanie zadawane przez ogół ludzkości - śpi jak aniołek - całą noc i to w swoim łóżeczku. Aktualnie oczekujemy, aż dwie przednie jedynki, które już są widoczne i namacalne, pokażą się w całej swojej okazałości. Obserwując swój własny cud świata zauważyłam, że brak mi czasu na różne rzeczy, które istnieją poza tymże cudem, dlatego postanowiłam pisać. Będę pisać o Poli i motywować się do życia POZA TYM.

A poza tym przyznam, że do pisania zmotywował mnie kuzyn mój drogi dzieląc się ze mną twórczym pomysłem, w którym mam nadzieję za-uczestniczyć. Kiedyś pisanie samo ze mnie wypływało, a teraz zaniedbane grzęźnie gdzieś w środku i trudno wydobyć coś kształtnego. Czas więc wrócić do formy!