poniedziałek, 14 października 2013

Przeciążenie

Ten post będzie ciężki, bo jest mi ciężko. Jest mi ciężko z ciążami, które ostatnio na mnie spadają. W ciągu ostatniego tygodnia niemalże codziennie dowiadywałam się o tym, że ktoś jest w ciąży. Ciąża to nowe życie, wielka radość, w czym więc problem? Radość rzeczywiście jest jeśli ta ciąża dotyczy ludzi, którzy dojrzeli do ciąży, pomijając fakt, czy sobie to zaplanowali, czy też nie, jeśli są dojrzali na pewno stworzą dziecku dobre warunki i otoczą je miłością, nauczą życia. 


Niestety, ciąże, które na mnie spadły są ciążami z zupełnie innej bajki. Są to ciąże z bajki o nieszczęśliwym dzieciństwie i patologii, a bajka ta nie ma jeszcze zakończenia, za to ma ciąg dalszy dopisany przez jej bohaterów. Dzieci z placówek, które same miały zniszczony start w życie, którym, między innymi ja, starałam się pokazać właściwą drogę i łudziłam się, że chociaż trochę ta misja się powiodła, trafiły tam skąd przyszły. Mają 17-19 lat, nie mają kompletnie nic, co mogłoby zapewnić dziecku odpowiednie warunki. Nie mają wykształcenia, żeby zarobić na to dziecko. Nie mają pojęcia co to znaczy wychować dziecko. Mają za to faceta kryminalistę, ćpuna, alkoholika, który będzie je regularnie tłukł, pewnie na oczach tego dziecka. Faceta, który nie da im szczęścia i miłości i nie da tego ich dziecku, bo w ogóle mu na nim nie zależy. Ojciec dziecka jest dwa razy starszy od nich, ale przecież to lans przespać się z takim dojrzałym mężczyzną. Siedział? No i super, bo to twardziel jest. 

A co możemy usłyszeć jak zapytamy o ciążę? A mianowicie, że: chciałam mieć swoje dziecko, bo to takie super jak się do Ciebie przytula i jak masz kogoś kto Cię kocha. Owszem, super, ale to dziecko czasem płacze całą noc i co wtedy, kiedy już nie jest super? Na facebooku widać wpisy o ciąży, gratulacje innych małolatów, duma rozpiera jaka jestem dorosła - jestem w ciąży! Chwilę później pytanie kto idzie ze mną na imprezę, bo muszę się dzisiaj schlać. Makabra. 

Jestem tym totalnie przeciążona. Patrzę na swoją córkę, którą chciałabym ochronić przed całym światem, a zarazem pokazać ile wspaniałych rzeczy jest na tym świecie i żal ściska mi serce, że niedługo urodzi się tyle dzieci, których życie nie będzie bajką.

1 komentarz:

  1. Świata nie da się już uratować... Próbowałem i się nie udało... Teraz martwię się już o swoich... Egoistyczne? Może.
    Uśmiechnij się i powiedz - "ja przynajmniej próbowałam."

    :-)



    OdpowiedzUsuń