Tytuł posta sugeruje, że poruszany temat dla niewprawionych czytelników może być niesmaczny, więc tym bardziej delikatnym, bądź niechcącym jeszcze zagłębiać się w pieluchowe sprawy, polecam nie czytać ;)
Obecnie zasypia już w swoim łóżeczku, co udało nam się osiągnąć w bardzo szybkim czasie. Wcześniej zasypiała na naszym łóżku i kiedy już spała przenosiliśmy ją do łóżeczka, ale postanowiliśmy osiągnąć kolejny poziom i doprowadzić do sytuacji, że zasypia u siebie. Przy pierwszej takiej próbie Pola była tak zaskoczona, że kompletnie się rozbudziła i w łóżeczku zaczęła się niezła impreza. Sił na zabawę starczyło na jakieś 30 minut, po czym dziecko położyło się na boku i zasnęło. Drugiego wieczoru chyba doszła do wniosku, że woli zasypiać na dużym łóżku i zaczęła protestować, ale płacz trwał chwilę i zasnęła. Aktualnie położona do łóżeczka w zależności od poziomu zmęczenia zasypia od ręki albo chwilę się kręci, pogada sobie i grzecznie zasypia, no i tak do rana. A rano? Rano trafia do naszego łóżka, mąż wychodzi do pracy, a ja staram się przekonać córkę, że krótka drzemka dobrze jej zrobi, w tej kwestii różnie się dogadujemy.
A kiedy już wstaniemy, czasem od razu, czasem jak dzisiaj o 9, to rozpoczyna się pieluchowa sprawa, która mnie fascynuje. Ma to miejsce od miesiąca. Pola kiedy jet w piżamie, nawet jak ma rano świeżo zmienioną pieluchę, nie zrobi kupy. Zazwyczaj zaraz jak wstaniemy, ja dokonam swojej toalety i przyodzienia ;) ubieram dziecko. Zmieniam pieluchę, ubieram w strój dzienny, zanoszę do pokoju do zabawek i... i zazwyczaj nie zdążę zajść po kawę do kuchni, a tu czuje, że pielucha już nie jest czysta. Zatem znowu przystępujemy do procesu przewijania, czasem chwilę czekam, czy to już koniec, czas ten zależy od efektów zapachowych, uczciwie pytam córki swojej, czy już zakończyła sprawę, nie protestuje, więc pielucha zmieniona. Nie mija pięć minut i czuję, że powietrze znowu zrobiło się gęstsze, więc wracamy na przewijak. I tak codziennie, jedna po drugiej, w odstępie kilku minut, ale zawsze do czystej pieluszki. To jedne z pierwszych objawów konsekwencji naszej córki.
haha ;) no tak to jest. Super, że mała zasypia sama! gratuluję;) a mój Piter uczy się robić na nocnik...i dziś np wstał bo już wydawało mu się że nie zrobi i zrobił stojąc, jednak już prosto na swoje stopy...a może on po prostu chciał zrobić to jak prawdziwy mężczyzna...hihi nie wiem ale też jest baaaardzo konsekwentny ;)
OdpowiedzUsuńMyślę że problemu należny się dopatrywać nie w konsekwencji Poli a w kawie.
OdpowiedzUsuńWidzisz Tyna jest już duża i właściwie samodzielna a jednak ... kiedy rano zrobię sobie kawę i jej aromatyczny zapach rozchodzi się po kuchni słyszę z łazienki : Mamo.....kupa, cóż idę pomóc dziecku do niearomatycznej łazienki a w tym czasie moja kawa stygnie.
Na koniec dodam iż próbowałam robić kawę po południu ....efekt ten sam
Chyba masz rację, że to w kawie problem. Wstałyśmy dzisiaj, do czego Pola skutecznie mnie namówiła wyrywając sporą część włosów, ubrałam ją, przeniosłyśmy się do pokoju na dywan, zaszłam do kuchni po zrobioną wcześniej kawę, a tu już... Nawet minuta nie minęła!
Usuń