niedziela, 28 grudnia 2014

niezależność syna

Syn nasz, Artur, jest dużym synem. Osobiście przekonałam się o tym sprowadzając go na świat i ciągle przekonuję w różnych momentach życia. Ostatnio takie momenty miały miejsce w szpitalu, gdzie Artur budził powszechne zdziwienie, kiedy udzielałam odpowiedzi na pytanie "ile ma?". Zazwyczaj naszymi towarzyszami były niemowlęta w wieku 3-4 miesięcy i zazwyczaj Artur swoimi  gabarytami niewiele się od nich różnił.

Zanim Artur pojawił się na świecie wymarzyłam sobie, że w pierwszych miesiącach swojego życia zamieszka w Mojżeszowym Koszu, taki też zakupiliśmy. Poza odpowiedzią na moje macierzyńskie marzenia kosz miał być także doskonałym logistycznym rozwiązaniem - Pola w łóżeczku, Artur w koszu, a w kilka miesięcy później Pola w swoim pierwszym łóżku, a Artur w łóżeczku odziedziczonym po siostrze. W pierwszych chwilach życia Artura kosz naprawdę sprawdzał się doskonale, zwłaszcza, że noce mieliśmy wędrowne, jednak już w drugich chwilach okazało się, że mimo internetowym opisom i relacjom, kosz nie będzie nam służył do czwartego miesiąca. Złudzeń nie było, że nawet do trzeciego nam nie posłuży, a minione dni pokazały, że Artur w koszu nie doczeka nawet drugiego miesiąca, bo widok syna pięknie i dobitnie wkomponowanego w kosz zmusił nas do zakupu drugiego łóżeczka.

Kiedy schyłek świąt był już bliski zapoznaliśmy się z ofertą Ikei i dokonaliśmy wyboru. Kiedy święta definitywnie się skończyły mąż udał się do Ikei po czeskiej stronie Olzy, aby dokonać zakupu. Co ciekawe wybrane przez nas łóżeczko było tam tańsze niż w rodzimych sklepach, a co jeszcze ciekawsze czeska Ikea honoruje karty Ikea Family bez względu na narodowość, Tesco w tej kwestii stawia na granice i za granicą klubowa karta na nic się nie przyda.

W sobotnie popołudnie w naszej sypialni stanęło drugie łóżeczko. Drugie łóżeczko wiele zmieniło w naszym życiu, po pierwsze zmieniło spojrzenie na naszego dużego syna - w momencie kiedy znalazł się w swoim nowym łożu okazał się niezwykle małym człowieczkiem! Po drugie łóżeczko wyraźnie zwiększyło szacunek Poli do brata, skoro śpi w takim samym łóżku jak ona to musi być równy gość, poza tym zwiększyło też bezpieczeństwo Artura. No i po trzecie łóżeczko doprowadziło do sytuacji, że znowu wszyscy spaliśmy w sypialni. Była to pierwsza taka noc od pojawienia się Artura na świecie i trzeba przyznać, że stanął na wysokości zadania, udało się dotrwać do rana niemalże bezkolizyjnie!

I tak oto na przykładzie łóżeczka przekonaliśmy się po raz kolejny, że mały człowiek, który wchodzi w nasz świat jest niezależną jednostką i świat trzeba dostosować do jego indywidualności. Artur preferuje spanie w ramionach spacerującego rodzica, a jeśli rodzic odmawia tej formy, to chce spać na swoim "kawałku podłogi". Łóżkiem rodziców nie jest zainteresowany w ogóle, zupełnie inaczej niż jego siostra, która sporą część życia w tymże łóżku przespała, a do dzisiaj nie wyobraża sobie poranka bez wylegiwania w rodzicielskim łóżku. W zderzeniu z indywidualnością naszego syna najlepsze co mogliśmy zrobić to podarować mu łóżeczko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz