wtorek, 16 grudnia 2014

równowaga

Wykonując pośpiesznie podstawowe domowe czynności układam sobie w głowie myśli w blogowe wpisy, niestety, sporą część z nich spotyka los wierszy pisanych do szuflady, bo nigdy nie ujrzą dziennego światła. 

Dzisiaj mąż rozpoczął urlop i mam wrażenie, że też dzisiaj trochę pożałował, że ten urlop mu się przytrafił. Dla nas dzień jak co dzień, dla niego było to mocne zderzenie z rzeczywistością zamieszkaną przez dwójkę małych dzieci, dzieci mocno absorbujących uwagę i pochłaniających łapczywie każdą minutę przyniesioną przez nowy dzień.

Ale do rzeczy, a rzecz będzie o dzieciach. Kiedy urodziła się Pola i otoczenie z politowaniem pytało czy jesteśmy niewyspani, to szczerze odpowiadaliśmy, że nie wiemy co to znaczy nieprzespana noc i tak właśnie było. Owszem dużo słyszałam o problemach młodych rodziców, dużo czytałam o różnych typach dzieci, ale osobiście byłam poza tym, bo mnie samej to nie dotyczyło. 

Przyjście na świat Artura przyniosło nam nowe doświadczenia. Mimo, że to dopiero sześć tygodni naszego wspólnego życia, to już teraz widać jak bardzo różni się od siostry, chociażby w pozycji, w której lubi spać, bo Artur dobrze śpi tylko na brzuchu, a dla Poli była to rzecz niedopuszczalna. Poza tym Artur jest typem preferującym płacz, czego o Poli nie mogliśmy powiedzieć. Różnica między naszymi dziećmi jest również zauważalna w trybie życia, dla Poli noc była po to, żeby spać, natomiast dla Artura to czas głębokich przemyśleń, a przemyślenia są najgłębsze w rodzicielskich ramionach. Próba nakłonienia do przemyśleń w łóżeczku kończy się niekończących krzykiem, którego dla dobra ludzkości rodzice starają się unikać. 

Mały Artur bardzo lubi jeść i za nic nie chce dopuścić do tego, żeby ta przyjemność spotykała go rzadziej niż co dwie godziny. W nocy, kiedy zdarzy się, że śpi, budzi się do dwie godziny i tu zaczyna się niekończąca historia - Artur je, następnie zmieniamy pieluchę, czasem przebieramy piżamę, później rozmyślamy o życiu, czasem znowu przebieramy pieluchę, kiedy znudzi nam się pozycja, bądź zmęczony dźwiganiem słodkiego ciężaru rodzic próbuje usiąść, wówczas włącza się alarm i tak po chwili okazuje się, że minęły dwie godziny i znowu trzeba coś zjeść... W ekstremalnych sytuacjach, a takie posiadamy w swojej kolekcji, nocna przerwa w spaniu zahacza o trzy porcje mleka. Rzecz jasna wraz ze wzrostem porcji mleka wzrasta poziom rodzicielskiego zniecierpliwienia. 

Nowe doświadczenie, z którym przyszło nam się zmierzyć powoduje, że zaczynają nas cieszyć rzeczy, które wcześniej byłyby powodem do zaniepokojenia bądź też irytacji, otóż radość przynosi fakt, że syn zasnął już po godzinie od karmienia! Ba, dochodzi nawet do sytuacji, że kiedy syn ma w miarę przespaną noc (a kilka takich miał, może ze trzy, a może nawet cztery!) to patrząc na grzecznie śpiące dziecko zaczynamy się zastanawiać, czy aby chory nie jest, bo to bardzo nietypowe dla niego zachowanie. Pointa jest taka, że wszystko zależy od punktu widzenia, dla jednych godzinna przerwa w nocnym spaniu jest powodem do frustracji, dla drugich powodem do wielkiej radości, my obecnie zmieniliśmy grupę na tą radującą się.

Za ważne w zaistniałej sytuacji uważam trzy rzeczy: wzajemne wspieranie się z mężem, pracowanie nad swoimi pokładami cierpliwości, aby jej nigdy nie brakowało oraz dostrzeganie plusów i zmian na lepsze w zachowaniu dziecka.

Ostatnio przy szybkiej wymianie zdań mama Franka i Marysi wyznała, że kiedyś będąc niewyspaną przez nocne imprezowanie synka wyznała mężowi, że ciekawi ją jak to jest mieć dziecko, które od razu zasypia i śpi całą noc, tak jak Pola. Sprawiedliwy los zadbał o to, żeby mama Franka i Marysi odnalazła odpowiedź na to pytanie, bo Marysia jest właśnie takim dzieckiem, natomiast nam dał możliwość poznania nieprzespanych nocy, na wypadek gdyby ciekawiło nas jak to jest. Tak więc teraz rodzice Marysi i Franka śpią spokojnie, a my zdobywamy nowe doświadczenia, w końcu równowaga w przyrodzie musi być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz