wtorek, 9 grudnia 2014

wychowawcze perypetie

Córka nasza Pola Stefania otrzymała wiaderko kolorowych drewnianych klocków i bardzo szybko znalazła ich nowe zastosowanie, a mianowicie sprawdzanie twardości głowy swojego brata Artura Jerzego. 

Skąd narodził się ten pomysł w jej głowie - trudno powiedzieć, jednak kiedy widziała w pobliżu klocek w kształcie walca momentalnie brat był w zagrożeniu. Tak było w piątkowy wieczór kiedy rozpoczynaliśmy rytuał Arturowej kąpieli. W tenże rytuał Pola jest od samego początku zaangażowana, nikt sobie nie wyobraża, że kąpiel Artura mogłaby się odbyć bez niej. Kiedy tylko pada komunikat "idziemy kąpać Artura" Pola biegnie do sypialni, żeby zwinąć dywan, następnie pomaga rozłożyć ceratę i kiedy tata montuje stojak pod wanienkę Pola biegnie do łazienki, żeby wyciągnąć miskę, w której tata przyniesie wodę do kąpieli. Pola jest też głównym operatorem termometru, zanim zostanie wlana woda do wanienki z namaszczeniem umieszcza w niej termometr, a kiedy tata oznajmi, że "woda jest "ok" to odkłada termometr na miejsce. Następnie pomaga myć brata. Widać, że czuje się ważna i że lubi ten wieczorny rytuał poprzedzający jej kąpiel.

W piątkowy wieczór, kiedy Artur gotowy do kąpieli czekał na łóżku, a mama sięgnęła do szafki po pieluchę Pola dostrzegła przyniesiony wcześniej klocek i błyskawicznie rzuciła się w stronę brata, niestety, zdążyła. 

Zdenerwowany zachowaniem córki ojciec odprowadził ją do drugiego pokoju informując, że zachowała się brzydko i że dzisiaj nie będzie kąpała brata. Kiedy rozpoczęliśmy kąpanie Artura w pokoju pojawiła się Pola, stanęła przy wanience gotowa do działania. Tata cierpliwie i konsekwetnie powtórzył swoją kwestię i odesłał ją do drugiego pokoju. Na to córka odwróciła się na pięcie i udała do drugiego pokoju na odchodne rzucając "papa", które brzmiało jak: "acha, ok, to do zobaczenia później!" zniknęła zamykając za sobą drzwi! Nie było żadnego buntu, ani grama sprzeciwu, że musi sama siedzieć w pokoju. Zanim Artur został wykąpany Pola odwiedziła nas w sypialni kilkanaście razy, za każdym razem radośnie się żegnając i zamykając drzwi co powodowało u nas coraz większe rozbawienie, bo sytuacja była komiczna, najgorzej na tym wszystkim wyszedł Artur!

Następnego wieczoru, po całkiem przyjemnym dniu i co ważne dla Artura, dniu bez ataku na jego osobę, mówię do Poli: "idziemy kąpać Artura", a nasza mądra córka na to: "papa" odwróciła się na pięcie i udała się do drugiego pokoju, oczywiście zamykając za sobą drzwi. Taki to odnieśliśmy sukces wychowawczy! Na szczęście w niedzielę wszystko wróciło do normy, Pola zapomniała o nowej zabawie, a Artur od piątku obdarzany jest przez siostrę wyłącznie miłością, więc może jednak całe wydarzenie ma pozytywny akcent.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz