sobota, 13 czerwca 2015

dziewczynka

Siedziałam z dziećmi na wielkim placu zabaw. Pola robiła babki z piasku, Artur obserwował świat z perspektywy wózka. Oprócz nas nie było tam żywej duszy. Cicho, ciepło i spokojnie.

Nagle bramka otworzyła się i na plac zabaw weszła dziewczynka. Była delikatna i bardzo ładna. Miała może sześć-siedem lat. Długie blond włosy upięte w koński ogon sięgały jej prawie do pasa. Ubrana w dżinsy, polarową różową bluzę w kropki i modne sportowe buty. Niby zwykła dziewczynka, ale kiedy przeszła obok nas, zupełnie nie zwracając na nas uwagi, coś mnie w niej zaintrygowało, a może raczej zaniepokoiło.

Rzecz jasna pojawiły się standardowe pytania: co taka mała dziewczynka robi sama na placu zabaw? Dlaczego nie jest w szkole? Później myśli, że absolutnie nie puściłabym swojego dziecka samego mieszane ze wspomnieniami, że ja sama mając siedem czy osiem lat biegałam z innymi dziećmi po podwórku, przed blokiem i nie wyobrażałam sobie, że mogą mi w tym towarzyszyć rodzice. Jak wiele się zmieniło, jak to będzie jak dzieci będą starsze?

Moje rozważania przerwał śpiew. Dziewczynka huśtała się na huśtawce, bardzo wysoko, oczy miała zamknięte i śpiewała. Śpiewała głośno, bardzo ładnie i przejmująco. Były to angielskie piosenki, które można było usłyszeć w radiu, dziewczynka śpiewała ze słuchu. Poczułam się nieswojo, wyobraźnia nasuwała mi filmowe sceny, gdzie dziecko posiada jakieś niezwykłe moce. Moje pedagogiczne doświadczenie zaczęło dokonywać analizy: to dziecko jest chyba bardzo smutne i samotne, odizolowane od świata... 

Dziewczynka śpiewała przez 45 minut po czym zeszła z huśtawki i przyszła do nas, do wielkiej piaskownicy, wzięła łopatkę Poli i powiedziała: "pomogę Ci zrobić babkę". Pola zadowolona, że dziewczynka przyszła się z nią bawić zasugerowała, że wolałaby zrobić ciastko. Dziewczynka zgodziła się: "dobrze, zrobimy pyszne ciastko dla Twojej mamusi". Foremka wypełniła się piaskiem, ozdobiona kamykami i patyczkami była gotowa do wręczenia, jednak zajęta robieniem kolejnej babki Pola nie miała czasu wręczyć ciastka mamie. Wówczas dziewczynka wzięła ciastko, podeszła do mnie i wręczyła mi je mówiąc: "proszę, to dla pani, smacznego". Zapytałam jak ma na imię? "Wiktoria" - odpowiedziała dziewczynka i zapytała o imię Poli. 

Pola robiła babki z suchego piasku, więc Wiktoria powiedziała do niej: "z suchego piasku nie uda ci się zrobić babki, chodź pokaże ci jak to trzeba zrobić". Chwilę później piaskownica była ozdobiona kilkunastoma babkami, dziewczynki bawiły się dobre półgodziny. Zabawę przerwał gwar i krzyk -  "to dzieci z przedszkola, zawsze tu przychodzą kiedy jest ciepło" - powiedziała Wiktoria. Miała rację, po chwili na placu zabaw pojawiło się kilkadziesiąt krzyczących maluchów. Wiktoria podeszła do Artura, zrobiła to cicho, spokojnie, delikatnie, a Artur zareagował histerycznym płaczem, powiedziała do niego: "nie płacz malutki" i poszła dalej. Byłam bardzo zaskoczona reakcją Artura, bo do wózka podchodziły różne przedszkolaki i przy żadnym nie zapłakał, a kiedy podeszła mała subtelna dziewczynka zaczął płakać jakby ducha zobaczył. W naszym towarzystwie pojawiła sie Zuzia i Hania, później jeszcze jacyś chłopcy i nagle się zorientowałam, że Wiktorii nie ma już na placu zabaw. 

W związku z tym, że na placu zabaw zrobiło się tłoczno udaliśmy się w dalszą drogę, ale nie mogłam przestać myśleć o tej małej dziewczynce, która pojawiła się i zniknęła niczym zjawa. O tym, że ani razu się nie uśmiechnęła. Dowiedziałam się tylko, że mieszka niedaleko. Było to już jakiś czas temu, w innym mieście, wiem, że już nigdy jej nie spotkam, ale ciągle mam ją w pamięci. Niby zwykła dziewczynka spotkana na placu zabaw, ale nie mogę o niej zapomnieć.

2 komentarze:

  1. Aż ciarki mi przeszły po plecach. A wyobraźnia wyćwiczona w Krzywiczynach swoje robi.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że nasza wyobraźnia ma dodatkowy płat "Krzywiczyny" i widzimy więcej niż zwykły człowiek ;) Pozdrowienia!

      Usuń