wtorek, 9 czerwca 2015

o dzieciach, o górach i o płynącej z tego radości

Kiedy zaczynałam pisać bloga Pola miała sześć miesięcy, wówczas tyle się działo, że postanowiłam to gdzieś opisywać. Dzisiaj Artur ma siedem miesięcy i dzieje się tyle, że nie mam czasu tego opisywać!

Artur jest rosłym mężczyzną i chyba ma postanowienie, że wkrótce będzie biegał za siostrą, bo ciągle próbuje stanąć na własnych nogach. Kiedy nie śpi i nie je, to biega po domu. Raczkuje, kiedy coś go zainteresuje to na chwilę siada i kontempluje. Jego raczkowanie jest inne niż to, które przerabialiśmy przy Poli. Artur zmierzając w jakimś kierunku robi dużo hałasu, a jeśli nie on to robi to pilnująca go siostra - głośno protestuje gdy Artur ściąga sobie coś na głowę lub próbuje przejąć jej własność, tym sposobem zawsze wiadomo gdzie Artur jest. Wyjątkiem jest sytuacja kiedy przebywa w łazience zahipnotyzowany towarzystwem pralki. Pola natomiast poruszała się bezszelestnie i kiedy cisza trwała dłużej trzeba było wyruszyć na poszukiwania, bo jak wiadomo zbyt długie milczenie nie jest dobre, może to być przysłowiowa cisza przed burzą. (Próbowałam odnaleźć post opisujący raczkowanie Poli, ale jest ich tak dużo, że po chwili poszukiwań zrezygnowałam.)


W weekend udaliśmy całą czwórką w góry. Było gorąco, było wysoko i było pięknie. Dzień był bardzo udany, a trud wspinaczki rekompensowały dziecięce śmiechy dobiegające zza naszych głów. Pola jest miłośniczką gór od dawna, kiedy słyszy, że idziemy w góry błyskawicznie wyciąga z szafy swoje nosidełko i jest gotowa do wyprawy. Artur natomiast pierwszy raz wybrał się w góry siedząc na plecach mamy. Takie usadowienie znacznie poprawiło widoczność i ułatwiło kontakt z otoczeniem, a zwłaszcza z siostrą. Dzieci nawiązały taki kontakt, że radościom i śmiechom końca nie było. Szumiące liście, bieganie na bosaka po trawie, motylki, pszczółki to niewyczerpane źródło radości dla naszych dzieci. Widząc to wszystko, dodając jeszcze córkę, która z wybrudzoną buzią zachwala schroniskową pomidorówkę człowiek czuje się maksymalnie zrelaksowany i usatysfakcjonowany. Przed nami lato, będzie to czas aktywny spędzany rodzinnie i blisko natury, sporo mamy do nadrobienia po tej długiej i trudnej zimie! Dla czytelników bloga istnieje pewne ryzyko, że na łonie natury zapomnimy o internetowym świecie, ale nie ma się co martwić na zapas!




2 komentarze:

  1. Pozazdrościliśmy Wam tej górskiej sielanki. Jutro też jedziemy w góry. Planujemy przejść z Martyną część tras, które pięć lat temu pokonywała w nosidełku.
    Pozdrawiamy serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię, widoki były godne pozazdroszczenia :) Bawcie się dobrze!

      Usuń