niedziela, 15 czerwca 2014

Powroty

Powroty bywają brutalne. Powroty bywają nielubiane. Powroty bywają zaskakujące. Do naszego powrotu z Gdańska nie przywiązywałam wielkiej wagi, bo to miały być tylko cztery dni przerwy w wojażach. 


Powrót jednak mocno nas zaskoczył i spowodował, że ciężko mi się skoncentrować na szeregu czynności, które mam do wykonania w tym krótkim czasie. Podczas naszej nieobecności sympatyczni młodzi ludzie wynajmujący mieszkanie obok wyprowadzili się. Ich miejsce zajęła rodzina z dzieckiem, a może z dziećmi, nie mieliśmy jeszcze okazji ich poznać, ale...

Jestem zmęczona brakiem ciszy we własnym domu. Jestem negatywnie nastawiona słysząc glośne dźwięki dochodzące zza ściany przeszkadzające w obejrzeniu wieczornych wiadomości. Jestem zadziwiona, że dziecko, na moje ucho w wieku niemowlęcym, radośnie pokrzykuje wraz z opiekunami podczas gdy moja córka, w wieku 15 miesięcy, śpi od trzech godzin.

Narasta we mnie złość, irytacja i agresja. Nie mogę się doczekać czwartkowego świtu kiedy znowu wsiądziemy w samochód i ruszymy przed siebie. Jakoś naiwnie wydaje mi się, że jak wrócimy to sytuacja wróci do normy. Mąż mówi: byle do pierwszego czynszu i póki co wierzę, że to rozwiąże problem uciążliwych sąsiadów, a jeśli nie rozwiąże to trzeba będzie pomyśleć nad planem B, czyli ewakuacją.

Na mężową nieobecność mam dwie książki. Zajadam doskonałe lody mövenpick, na które w Tesco jest w czerwcu promocja, ale złe emocje dominują. Chyba czas odnaleźć mapę do naszego wymarzonego domku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz