piątek, 11 września 2015

Jak jest w przedszkolu?

Jesteśmy w połowie drugiego tygodnia września. To czas kiedy zewsząd słychać pytania: A jak Kornelia w szkole? Jak Kuba w gimnazjum? Jak Wika w liceum? Wśród tych pytających tłumów jest też garstka pytająca: jak Pola w przedszkolu? Zatem śpieszę z odpowiedzią.

Pola poszła do przedszkola znienacka. Przed przedszkolem powstrzymywał mnie fakt, że Pola nie korzysta z nocnika. Kiedy postanowiła to zmienić (link) zaczęłam się rozglądać za przedszkolem. Przedszkola państwowe nie były brane pod uwagę, a to dlatego, że obowiązujący w nich system nie brał pod uwagę nas. Zgodnie z nim dziecko musi mieć skończone 2,5 roku, a Pola tyle skończy dopiero 22 września. Wybór padł na pobliskie, sprawdzone przez sąsiadkę niepubliczne przedszkole językowo-artystyczne.

Zostałyśmy tam ciepło przyjęte i zdecydowaliśmy się zostać - niektórzy nawet od razu (link). Doskonałym systemem jest możliwość przyprowadzania dziecka na kilka godzin dziennie, żeby przyzwyczaiło się do nowego miejsca i do czasu spędzanego poza domem bez rodziców. Pola chodziła w sierpniu na trzy godziny dziennie. Niestety, w drugim tygodniu zachorowała (była to angina, częsta dla upałów, które wówczas panowały), więc proces aklimatyzacji został zakończony.  

Po naszych chorwackich wakacjach zaczęliśmy przygotowania do rozpoczęcia roku przedszkolnego. Kupiliśmy nowe papućki, takie na rzepy, żeby Pola mogła je sama zakładać. Przez weekend uparcie ćwiczyła w domu zakładanie i ściąganie papci, aż osiągnęła perfekcję. Z moich obserwacji wynika, że nasze dziecko nie lubi być zależne od kogoś. Nie lubi czekać, aż pani pomoże jej się ubrać, dlatego staram się tak dobierać garderobę, żeby mogła to robić sama.  Chciałam też wspólnie z Polą kupić poduszkę do przedszkola. Taką, dzięki, której leżakowanie będzie bezbolesne albo chociaż mniej bolesne. Taki miałam pomysł, ale kiedy pokazywałam córce poduszkę, ta odpowiadała: "Pola ma w domku poduszkę, bo śpi się w domku, a nie w przedszkolu." W związku z tym, kiedy zmęczone zakupami dziecko zasnęło w samochodzie, szybko sama dokonałam zakupu, starając się jak najlepiej trafić w gusta córki. Naszła mnie też refleksja, że może biedne dziecko myśli, że będzie zostawało w przedszkolu na noc? Kiedy tylko się obudziła wyjaśniłam jej, że nadal może nocować w domu, w przedszkolu ma tylko odpocząć po obiedzie. Chyba pomogło. Czasem my dorośli bierzemy za pewniaka jakąś informację, a tymczasem dziecko widzi świat inaczej.

Pierwszego września rano przy rozstaniu z mamą pojawiły się łzy. Było smutno, ale w granicach rozsądku. Za to dookoła panował smutek bez granic i łzy się lały strumieniami. Kolejne dni mijały rewelacyjnie. Dziecko uśmiechnięte, zadowolone. Odporne na płacz kolegów. Każdego dnia chętnie szło do przedszkola. Wniosek mój jest taki, że aklimatyzacja dziecka w przedszkolu to doskonały pomysł. Chodzenie do przedszkola na trzy godziny dziennie pozwoliło Poli poznać przedszkole i pierwszego września szła tam bez stresu. Tak było do momentu, kiedy mama postanowiła napisać o tym na blogu. Zaczęłam wpis, poszłam po Polę do przedszkola, z zamiarem skończenia pisania po powrocie i tak ze środy zrobił się piątek, bo dziecko się rozchorowało. Przeziębienie, wirus, podobno nic szczególnego w obecnym czasie, zwłaszcza dla małego przedszkolaka. 

Pewnie niejedno mnie jeszcze zaskoczy, ale póki co zaskoczyło mnie to jak szybko poszerzył się zasób słownictwa naszej małej córeczki. Podczas wspólnej zabawy usłyszałam: "cicho bądź, Ty wszystko robisz źle". Na pewno nie są to słowa wywodzące się z naszego domu.

Było wzruszenie. Piątki to dzień kiedy przedszkolaki mogą zabrać ze sobą do przedszkola zabawkę. Pola w pierwszym tygodniu naginała regulamin i świnkę Peppę zabierała codziennie. W piątek kiedy przyszłyśmy do przedszkola za szklanymi drzwiami oddzielającymi szatnię od sali zabaw zobaczyłam małą dziewczynkę, która trzymała świnkę Peppę. Stała i patrzyła w stronę szatni, a kiedy zobaczyła Polę w jej oczach pojawił się błysk. Czekała na Polcię! Był to bardzo wzruszający widok. "Mamo, patrz, dziewczynka czeka na mnie" powiedziała Pola i pobiegła do sali.

Było też coś mnie rozbawiło.
Pierwszego dnia po powrocie z przedszkola Pola woła siedząc w pokoju:
Proszę pani! Proszę pani!
Wychylam się z kuchni, gdzie przebywałam i pytam: Pola a kogo Ty wołasz?
Na co Pola: aaa! proszę mama!

Próbowałam wybadać jak dziecko czuje się w przedszkolu. Co już kojarzy. Tak przebiegały nasze rozmowy:

środa:
mama: A Wiktorek też był w przedszkolu?
Pola: Taak
mama: Lubisz Wiktorka, co?
Pola: Nie, lubię dziewczynkę
mama: aha, a dziewczynka jak się nazywa?
Pola: Darek

czwartek:
Postanowiłam zbadać sprawę Darka i zapytałam córki: a bawiłaś się dzisiaj z koleżanką czy kolegą?
Pola: tak
mama: znaczy z kolegą tak?
Pola: tak z kolegą
mama: a kolega jak ma na imię?
Pola: Ninka

Tyle mi wystarczyło, żeby zrozumieć, że jestem wścibska ;)

A oto jaka nam wyszła stylizacja: wrześniowa mama i syn ;)

P.S. Zbieżność pasków przypadkowa.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz