czwartek, 26 marca 2015

spektakularny sukces

Wielokrotnie, na różnych etapach życia córki naszej podkreślałam, że jest niezwykle dojrzałą i świadomą istotą i muszę to po raz kolejny powiedzieć, bo niesamowicie nas zaskoczyła swoją dojrzałością.

Wiele osób porzucenie smoczka w wieku 2 lat i trzech dni uzna za opóźnienie, bo uważa, że smoczka należy się pozbyć jak najszybciej, jednak dla mnie to spektakularny sukces. Pola ze smoczkami była bardzo mocno związana, choć tylko podczas snu. Smoczki miała dwa, wyłącznie dla naszej wygody, bo kiedy w nocy smoczek się zgubił, to łatwiej jej było znaleźć kiedy miała dwa smoczki, a my nie musieliśmy wstawać i pomagać w poszukiwaniach. Od czasu do czasu tłumaczyliśmy Poli, że smoczki są dla małych dzieci, a ona już jest dużą dziewczynką, ale radykalnych kroków nie podejmowaliśmy, zwłaszcza, że w domu pojawił się Artur, nowy użytkownik smoczka. I tak córka tkwiła w smoczkowym nałogu.

Zaledwie wczoraj udało nam się ustalić, że smoczek to "ałko" chyba jako synonim leku na całe zło, jak coś boli, czyli jest ała, to najlepiej zastosować ałko.

Pola wie, gdzie ałko leży, a raczej leżało i kilka dni temu przed długim spacerem cichaczem schowała ałko do kieszeni kurtki. Dzielnie szła przez długi czas i bardzo długi odcinek drogi, a kiedy nogi i siły odmówiły posłuszeństwa z kieszeni wyjęła ałko, zaaplikowała i dzielnie szła dalej.

Dzisiaj rano córka obudziła się, wskoczyła do naszego łóżka, aby wypić mleko i chwilę poleżeć w towarzystwie ukochanego brata i znienacka oświadczyła: "ałko do kubła". Z niedowierzaniem zapytałam, czy chce wyrzucić smoczki, a ona na to, że tak. Nie wzięłam na siebie ciężaru odpowiedzialności, porzucenie nałogu musi być świadomym i samodzielnym krokiem, więc zaproponowałam, żeby poszła wyrzucić smoczki do kubła. Córka nie zawahała się ani chwili, smoczki wylądowały w koszu na śmieci. Przed południową drzemką kilka razy pytałam jej gdzie są smoczki, a ona za każdym razem odpowiadała, że w kuble.

Wybiła dwunasta, córka oświadczyła, że czas spać. Udałyśmy się w stronę łóżeczka. Po drodze przypomniałam, że śpimy bez ałko, bo są w kuble. Kiedy znalazła się w łóżeczku potwierdziła, że nie ma ałko, bo są w kuble.

Przedwczoraj wybieraliśmy się na spacer, ja pakowałam syna do wózka, a Pola stała przy furtce i patrzyła jak panowie wywożą śmieci z naszej ulicy. Niedługo trzeba było czekać, aż jeden z nich ją zagadnął, a był to czarnoskóry pan w dodatku w słonecznych okularach. Pola oniemiała, nie wiem czy zmylił ją akcent, czy może karnacja, bo to chyba pierwszy czarnoskóry jakiego spotkała. W każdym bądź razie pan pozostał w jej pamięci. I tak wszystko układa się w pewną całość. Pola wyrzuciła smoczki do kubła, śmieci z kubła zabrał tata jak co rano, a od taty z dużego kubła zabrał je pan do autka - śmieciarki. Biedny czarnoskóry mężczyzna, któremu  przyszło wywozić śmieci w naszym niewielkim miasteczku, pojęcia nie ma, że jest podejrzany o zabranie smoczków. Obawiam się, że następnym razem kiedy się spotkamy, Pola do niego przemówi i będzie się domagała zwrotu smoczków.

Pierwsze zasypianie bez smoczków trwało dwie godziny. Były retrospekcje na temat ałko. Były życzenia: "chcę am", "chcę tutu", które mama spełniała dostarczając do łóżeczka ciasteczka i nie zwracając uwagi, że to nie miejsce i nie czas. Poza stałymi bywalcami - mamą Koko, Artim Koki, Goldi i rybką do drzemki dołączyły teletubisie zwane "kobizi". Na życzenie mama przykryła łóżeczko kocem robiąc z niego domek. Żeby łatwiej było zasnąć Pola śpiewała sobie kołysankę: aaaa, kotki dwa. Trwało to dwie godziny i po dwóch godzinach zostało zakończone opuszczeniem łóżeczka, nie udało się zasnąć bez smoczków, ale nie było płaczu czy lamentów. Uznałam, że to dobrze rokuje przed wieczornym spaniem, bo dziecko będzie bardzo zmęczone i zaśnie szybko.

Wieczorem, niestety, szybko nie poszło. Dziecko bez smoczków nie umiało zasnąć i znowu przez dwie godziny szukało miejsca i sposobu w łóżeczku. Śpiewało, przypominało sobie co się ze smoczkami stało. Było kilka transferów do łóżka rodziców i z powrotem, aż wreszcie córka zasnęła w swoim łóżeczku, bez płaczu, bez smoczków i pięknie spała do samego rana.

Do tej pory, kiedy w łóżeczku nie czekały smoczki, był wielki lament, więc nie mogę się nadziwić, że tak po prostu, z dnia na dzień zostały porzucone, że nie było w tym żadnej naszej ingerencji, może odrobina wsparcia, no ale od czego są rodzice? I jak tu nie mówić o dojrzałości córki, kiedy w wieku dwóch lat i trzech dni świadomie zrywa z nałogiem?

Jedno z ostatnich wspólnych zdjęć ze smoczkami o poranku


3 komentarze:

  1. to jest dopiero mądra dziewczynka, ja cały czas ją podziwiam :) i gratuluję rodzicom, bo to Wasza zasługa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Andzia! mam ogromną nadzieję, że jak będzie miała 20 lat to też będzie można podziwiać jej mądrość życiową :)

      Usuń
  2. Mądra córcia :) gratuluję rodzicom takiej pociechy :)

    OdpowiedzUsuń