środa, 1 lipca 2015

Śpij kochanie, śpij!

Nie lubię cyrku. Nie lubię go w żadnej postaci. Ani takiej w jakiej prezydent Biedroń nie wpuścił do Słupska, ani kiedy ktoś go urządza w moim otoczeniu.

Ostatnimi czasy cyrk miał miejsce w naszym domu, a jego epicentrum miało miejsce w sypialni. Córka postanawia, że spać w południe nie będzie. Zazwyczaj konsekwencje tej decyzji ponosimy my, rodzice, bo wieczorem córka jest już u kresu wytrzymałości, co zdecydowanie mąci rodzinną sielankę. Dlatego za wszelką cenę staram się spowodować, żeby sen u córki nastąpił. Ale kiedy mimo czytania, mimo "lala bajki" płynącej z odtwarzacza, mimo tulenia i wielu próśb dziecko nadal trzyma się swojej wersji. W dodatku krzyczy: "Arcik! Chodź do mnie!" A syn, który bez córki nie może wytrzymać nieustannie ucieka do sypialni i czas spędzam na ciągłym przenoszeniu w miejsce najbardziej oddalone od sypialni, żeby po kilku sekundach znowu był u siostry. Kiedy przez 90 minut słyszę zapewnienia: "Mamusiu, ja nie chcę spać" przeplatane histerią urządzaną z tego powodu. Nadchodzi czas, żeby powiedziedzieć: basta! Nie będę się denerwowała. Mam dosyć tego cyrku. Córka pouczona, że skoro śpiąca nie jest, to ma się poprawnie zachowywać do samego wieczora została uwolniona i zwolniona z popołudniowej drzemki.

Popołudnie przebiegało w miarę bezkolizyjnie. Nadszedł czas drugiego dania. Pola jadła w swoim stoliku. Mama jadła przy swoim karmiąc jednocześnie Artura, aż tu nagle...






Z pracy wrócił tata, chciał się z córką przywitać, ale nawet to nie było w stanie wyrwać jej ze snu. Zerknęła tylko jednym okiem, ale potrzeba snu okazała się silniejsza. Była to blisko godzina drzemki w jakże komfortowych warunkach :)

Tymczasem Artur zajęty był programowaniem pralki. Widać mama nie do końca przemyślała temperaturę prania, obroty też dobrała za wysokie. Na szczęście syn czuwa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz