piątek, 30 maja 2014

mucha

Ostatnio często przekonuję się jak bardzo jestem obserwowana przez córkę. Widać to w jej zachowaniu, czasem w bardzo zaskakujących sytuacjach. Jedna z takich zaskakujących sytuacji miała miejsce dzisiaj.

Akcja toczyła się w domu. Pola siedziała w krzesełku do karmienia, a dokładnie w jego górnej części umieszczonej na podłodze, żeby mogła sama usiąść i sama z niego zejść, zabiegi te stosujemy, żeby oszczędzić sfatygowaną matkę i jej kręgosłup, który po czterech dniach nieobecności męża, podobnie jak matka, marzy o jego rychłym powrocie do domu. Sfatygowana matka siedziała na dywanie i karmiła dziecko. Dziecko jadło ze smakiem i wyglądało na to, że już niedługo matka będzie mogła zapełnić swój żołądek, z którego całą zawartość wyssało drugie dziecko, od środy wiadomo, że Syn. Niestety, spokój zakłócała mucha, duża, czarna i upierdliwie bzycząca. Matka nie wytrzymała i postanowiła za pośrednictwem papcia (tak się mówi u nas na śląsku cieszyńskim, reszta świata ma chyba kapcie) usunąć wredną muchę. Wykonała parę niezdarnych ruchów i... mucha gdzieś się schowała. Zdziwiona córka spojrzała co robi matka, ale wyglądało to bardziej na zaniepokojenie przerwą w jedzeniu.

Chwilę później obiad spożywała matka, a córka bawiła się klockami na dywanie. Nagle córka przerwała zabawę, wzięła do rąk papcia mamy porzuconego tam w czasie karmienia córki i w skupieniu usiadła przy balkonowej szybie, po której chodziła mucha, ta sama, która wcześniej wykiwała matkę. Widok, który miałam okazję obserwować był bezcenny! Małe kucające dziecię w skupieniu polujące na muchę! Skupienie trwało dłuższą chwilę i kiedy mucha zbliżała się do małych rączek Pola próbowała ją upolować dociskając papcia do szyby. Była tak zajęta polowaniem na muchę, że nawet nie zauważyła, że ją obserwuję. Kiedy mucha zniknęła z pola widzenia wróciła do zabawy. Ja wróciłam do jedzenia zastanawiając się czego nauczyłam swoje dziecko próbując zabić przeszkadzającą w jedzeniu muchę, czy robiło to świadomie, czy po prostu naśladowało mamę?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz