sobota, 25 października 2014

kopciuszek

Całkiem niedawno usłyszeliśmy pochlebne słowa dotyczące naszego wychowania córki - że może kałuże eksplorować do woli, że poznaje przyrodę, zwierzęta i świat, no i nie jest trzymana pod kloszem jak wiele współczesnych dzieci. 

Słysząc te słowa postanowiłam podzielić się zdarzeniem z udziałem naszej córki, które miało miejsce również całkiem niedawno. Zdarzenie to dowodzi, że pozwalamy córce na daleko idące poznawanie świata, którym nie wszystkie dzieci mogą się tym pochwalić.

Była piękna październikowa niedziela, Pola z rodzicami i babcią spędzała popołudnie w parku. Bieganiu i śmiechom wśród jesiennych liści nie było końca. W dodatku nad parkową rzeczką kaczki zrobiły sobie zebranie wprowadzając podziwiającą je córkę naszą w zachwyt dający się usłyszeć w całym niemałym parku. Pozbawiona sporych pokładów energii, wzbogacona w witaminę D i bardzo szczęśliwa Pola udała wraz z towarzyszącymi jej osobami do domu. 

Droga powrotna, jak i ta niepowrotna odbyły się samochodem z uwagi na ograniczenia ciężarnej mamy i odległość dzielącą ów park od domu. Kiedy wysiedliśmy z samochodu było już całkiem ciemno, co jednak nie przeszkodziło nam w tym, żeby po drugiej stronie ulicy dostrzec sąsiadów również wracających z parku. Kilkaset metrów od samochodu do domu przebyliśmy rozmawiając z sąsiadami, Pola brała aktywny udział w rozmowie na zakończenie machając sąsiadom i swojej rówieśniczce Zosi. Na klatce schodowej tata wziął dziecko na ręce, żeby skrócić pokonywanie schodów prowadzących na nasze drugie piętro i już po chwili byliśmy w mieszkaniu. I właśnie w mieszkaniu pojawiło się kluczowe pytanie: a dlaczego córka nasza jest odziana tylko w jeden bucik?

Pytanie wprawiło rodziców w spore zadziwienie i żeby je szybko zniwelować uznaliśmy, że dziecko zgubiło bucik na klatce, kiedy tata brał je na ręce. Tata szybko wrócił na klatkę schodową, żeby przynieść brakujący bucik, jednak jego powrót do szybkich nie należał. Kiedy wreszcie powrócił z poszukiwań wyznał prawdę bolesną - bucik był w samochodzie. Oznacza to, że biedne dziecko w październikowy wieczór zmuszone było wracać do domu w jednym bucie! Żaden z trojga towarzyszących mu dorosłych nie zauważył, że dziecko wcieliło się w rolę Kopciuszka i porusza się w jednym buciku, a dziecko życia nie zna i ufa swoim rodzicom, więc nie śmiało protestować ;) 

Na samo wspomnienie tego wydarzenia nie mogę się nadziwić, że miało miejsce, jednak przywołując słowa z początku tego wpisu zauważam w naszym działaniu elementy wychowawcze, przygotowujące do życia i na pewno pozbawione klosza :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz