środa, 1 października 2014

zagadki rozwiązanie

Nadszedł czas, aby rozwiązać zagadkę. Ów czas pokazał również, że wolicie czytać niż pisać. Liczba odpowiedzi jest kilkadziesiąt razy mniejsza niż liczba wyświetleń tego posta. Zatem zgodnie z czytelniczą wolą napiszę o nowym gadżecie.

Od kilkunastu lat, a niedługo będę mogła mówić, że od kilkudziesięciu lat, jestem fanką wzajemności oddziaływań. We wszystkim co robię, w czym uczestniczę staram się tej wzajemności doszukać. Co dałam, a co wzięłam? Czego nauczyłam kogoś, a czego ktoś nauczył mnie? Tylko ścisła współpraca, otwarcie na ludzi przynosi efekty. Nawet przekazując swoją wiedzę i umiejętności trzeba pamiętać, że naszą wiedzę i umiejętności zawsze można uzupełnić o to co posiadają inni ludzie.

Pojawienie się dziecka to nieustający proces wzajemności oddziaływań. Od pierwszych chwil życia uczyliśmy Polę otaczającego świata, a ona uczyła nas cierpliwości, uczyła nas jak być mamą i tatą, uczyła nas tego wszystkiego, czego nie znaliśmy przed 22. marca 2013. Z czasem mogliśmy jej pokazać coraz więcej, a także jej możliwości były coraz większe. Aż pewnego dnia Pola otrzymała od taty zestaw buteleczek. Idealnie wpasowały się w jej aktualne zainteresowania, mogła do woli przelewać wszelakie płyny.

Pewnego dnia pomysłowe dziecko postanowiło wrzucić do małej buteleczki kredkę świecową. Widząc to ojciec powiedział: "nie wsadzaj tam kredki, bo jej nie wyciągniemy". Córka nie zwróciła na to uwagi i po chwili podała ojcu butelkę z zawartością. Tata wbrew temu co powiedział wcześniej wyjął kredkę z butelki i oddał córce. Córka postanowiła sprawdzić czy w butelce zmieszczą się dwie kredki. Ojciec ponownie odradził córce tą czynność, co jednak nie powstrzymało ciekawej świata dziewczynki. Próbowała sama wydobyć kredki z butelki, a kiedy próba się nie powiodła podała buteleczkę tacie. Tata chwilę się pomęczył i kredki wydobył. Oddając córce butelkę wytłumaczył do czego służą kredki, a do czego butelka, jednak ta miała niedosyt eksperymentu. Trudziła się dłuższą chwilę, ale trud się opłacił - malutka buteleczka załadowana była trzema kredkami. "Teraz tego na pewno nie wyciągniemy" - powiedział tata, córka krótkim dźwiękiem rozpaczy dodała mu motywacji i ojciec po raz kolejny rozpoczął próby wyjęcia kredek z butelki, kiedy próbował przestać córka motywowała go dalej, aż okazało się, że tata potrafi wyciągnąć trzy świecowe kredki umieszczone w malutkiej buteleczce. Zabawa była bardzo wciągająca, córka postanowiła zdobyć kolejny level i rozpoczęła aplikację czterech kredek. Ten level był trudniejszy, ale córka jest ambitna i udowodniła ojcu i światu, że da radę. Ojciec coraz bardziej zaangażowany przystąpił do swojej roli w tej zabawie. Były momenty zwątpienia, wydawało się, że on zostanie na poziomie trzecim, ale w końcu odniósł sukces. Oddał buteleczkę córce mówiąc: "wystarczy, pięciu tam nie włożysz". I czego nauczyła córka ojca? Nauczyła go, że nie można tak łatwo rezygnować ze swoich celów, że trud i konsekwencja przynoszą efekty i że ona będzie o swoje w życiu walczyła - w buteleczce było pięć kredek. Nauczyła tatę także, że mimo, że czasem wydaje mu się, że czegoś nie umie, nie da rady zrobić, to należy próbować, przecież już przy dwóch kredkach wątpił czy wyjmie je z butelki, a ostatecznie wyciągnął cztery. Tym razem kredki były tak solidnie zapakowane w butelkę, że ojciec nie dał rady ich wyciągnąć. Mimo protestów córki, krótkich elementów histerii mających nakłonić ojca do działania, ten odmówił dalszych prób - kredki zostały w butelce. Czego nauczył ojciec córkę? Nauczył ją, że w pewnym momencie trzeba powiedzieć stop, że pewnych granic nie przekroczymy. Nauczył ją także, że w sytuacjach, które wydają się bez wyjścia należy szukać nowych rozwiązań i tak podpowiedział jej, żeby mała buteleczka z pięcioma kredkami została jej nową grzechotką, zadowolona z nowego zastosowania przedmiotu córka zaprzestała rozpaczliwych prób wydobycia kredek z buteleczki. Zatem przedstawiony na zdjęciu przedmiot służy do wzajemności oddziaływań.

Jako, że zagadka była konkursem wypada wyłonić zwycięzcę. Wszystkim kilku osobom, które przesłały/napisały w komentarzu swoje sugestie bardzo dziękuję! Najbardziej urzekła mnie odpowiedź Christophe'a Banszela (na zdjęciu znajduje się się słoik i miliony myśli w różnych odcieniach zebrane w całość i "wywałkowane" razem które zalane wodą wymieszaną z cukrem po wypiciu będą załamywać czasoprzestrzeń i będzie można podróżować w czasie... opowiedz jak tam będzie :p) i to on jest zwycięzcą konkursu. Podoba mi się też koncepcja Maliniastej (No przecież to rakieta kosmiczna zasilana mikrokolorowymi silnikami! ;) ) i ją postanowiłam wyróżnić. 

Malinę postanowiłam wyróżnić promując jej działalność na swoim blogu. Malina zajmuje się działalnością szlachetną i tworzy cuda z metali i kamieni szlachetnych, posiada nawet dyplom z tej okazji potwierdzający jej umiejętności. Rzeczy tworzone przez Malinę są tworzone z sercem i bardzo cieszą oko. Jeśli ktoś szuka obrączek, to na pewno nie znajdzie lepszych, co gwarantuję Wam ja i mój mąż. Jeśli ktoś szuka wyszukanej i oryginalnej biżuterii to polecam twórczość Maliny. A szczegóły tutaj: http://azbizuteria.blogspot.com/ albo na facebooku.

Natomiast dla Krzyśka przewidziałam nagrodę taką: Banszelku, wiem, że przyszło Ci mieszkać z dala od pięknej cieszyńskiej ziemi i umiłowanego przez Ciebie Skoczowa, na pewno jest Ci z tym ciężko, mimo, że otaczają Cię piękne krajobrazy i kochająca rodzina. W związku z tym postanowiłam, że spełnię jakieś Twoje małe życzenie i wyślę Ci tam daleko w obce strony jakąś rzecz związaną z piękną cieszyńską ziemią. Wiem, że Twoja wyobraźnia nie zna granic i liczę, że nie każesz mi odkopywać skrzyneczki ze skarbami, którą kiedyś zakopałeś, bo to jeszcze nie czas. Może jakaś książka, mapa, koszulka, prince polo, lentilky, zdjęcie Kaplicówki, kamień z Baraniej Góry czy patyk z Błatniej... Jeśli nie wymyślisz niczego mądrego, to wówczas otrzymasz nagrodę gwarantowaną wymyśloną przeze mnie, a będą to wyśmienite pierniczki na święta upieczone przeze mnie :D

4 komentarze:

  1. co tu dużo pisać? nagrodę wybieram... hmmmm... PIERNICZKI!!! :D o ja pierniczę... ale będzie wyżera!! :D i tak pewnie córka wszystko zje... ale może uda się spróbować ;)
    pozdrawiam serdecznie całą Twoją coraz większą rodzinkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będą zatem pierniczki, terminu nie jestem w stanie podać, ale na pewno zdążą przed świętami :) pozdrowienia :)

      Usuń
  2. Gratulacje dla zwyciezcow, oraz dla autora Bloga, ze w fajny sposob potrafi przyciagnac do siebie czytelnikow!

    OdpowiedzUsuń
  3. o kruca fuks! Wspaniała nagroda :) i polecam się Wam na zaś :)

    OdpowiedzUsuń