środa, 27 maja 2015

list do Męża

Drogi Mężu!*


*w zasadzie taka apostrofa powinna powstrzymać każdego "nie-męża" przed klikaniem i patrzeniem co jest dalej, ale jestem przekonana, że w obecnych czasach permanentnej inwigilacji działa zupełnie inaczej, przyciąga jak magnez... czyż nie? A poza tym skoro publikuję to na blogu, to oczywiście, że to wpis stylizowany na list, będący nagłym kaprysem autorki, a nie intymne zwierzenia, które chronię przed światem, więc klikać i czytać należy.

Drogi Mężu!

Jest godzina 21, w domu cisza i porządek. Dzień minął nam całkiem dobrze mimo brzydkiej pogody. Był krótki spacer, w kroplach deszczu, ale przecież nasze dzieci nie są z cukru, poza tym mamy takie kurtki przeciwdeszczowe, że żal je w szafie trzymać. 

Podałam dzisiaj naszym dzieciom ok. 12 posiłków plus napoje. Kilka razy je ubierałam/przebierałam i oczywiście przewijałam. Zrobiłam dwa prania. Ugotowałam zupę na jutro dla dzieci i obiad dla mnie i Poli. 

Artur dzisiaj pierwszy raz samodzielnie usiadł, poza tym sam przyszedł do łazienki. Zepsuł też swój bujaczek, biedny nie zniósł ciężaru naszego szczęścia i pękł, kiedy Artur próbował z niego samodzielnie zejść.

Było dużo śmiechu i ani jednej histerii. Dzień uznaję za udany, szkoda tylko, że zaczął się już o 4.30, półtorej godziny po Twoim wyjeździe. 

Muszę Ci się jeszcze do czegoś przyznać, urządziłam dzieciom małe święto, święto dziecka, nie było dzisiaj kąpieli. Żadnej. Artur wykończony poznawaniem świata i wczesnym wstawaniem o godzinie 18 głośno domagał się spania, o 18.15 spał już jak dziecko. Nie kłamał, bo do tej pory ani razu się nie przebudził, musiał być naprawdę zmęczony. 

Dzięki temu miałyśmy z Polą czas dla siebie, zrobiło się tak błogo i leniwie, że nieśmiało zapytałam córki, czy chce się kąpać, stanowczo zaprzeczyła, a ja na to przystałam. Ponadto zgodziłam się, żeby oglądała bajki po 20, nie byłam w stanie odmówić, kiedy słodkim głosikiem zapytała: "Mamuśku, czy mogę jeszcze jedną bajkę oglądnąć?". Pozwoliłam. Uważam, że była to doskonała decyzja, bo kiedy o 20.45 utuliłam dziecko i położyłam do łóżeczka, zasnęło od ręki, bez słowa i bez mrugnięcia okiem. 

Niech śpią do rana! Jej, może się uda i obudzimy się wszyscy o siódmej, byłoby pięknie! 

Nie martw się Mężu, jutro już dzieci wykąpię, za pojutrze nie będę się dzisiaj wypowiadać. 

Kończę, bo noc ucieka. Nie będę wspominać/wypominać, że cieszę się, że się dzisiaj wyśpisz, bo to przecież oczywiste. 

Kocham i tęsknię,
Twoja doskonała, jedyna i niepowtarzalna Żona.


Gołąbeczki z tych Kureczków!

Odgrzebałam zdjęcie z naszej podróżki poślubnej, żeby nasilić Twoją tęsknotę. 
Tak, wiem, uwielbiam manipulacje, wszelakie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz