wtorek, 12 maja 2015

Źli rodzice i szczęśliwe dzieci

Wygląda na to, że budzimy zgorszenie i spotykamy się z niezrozumieniem. Śledzą nas karcące spojrzenia dorosłych będące zarazem spojrzeniami pełnymi litości pod adresem naszych dzieci.


Mąż zachował się niewłaściwie, bo pozwolił dziecku biegać po kałuży. Stał i patrzył jak dziecko biega, nie protestował, nie krzyczał, co z niego za ojciec. Oj, gdyby pani tylko wiedziała, że mąż celowo zabrał dziecko, żeby sobie pobiegało po kałużach. Kiedy tylko zaczął padać deszcz Pola niecierpliwie pytała o swoje kalosze, bo wiedziała, że jak przestanie padać to czeka ją największa frajda.




Ja natomiast ośmieliłam się przy 26 stopniach w cieniu ubrać swoje dzieci w krótki rękawek. Tym razem oburzyło to nie nasze doświadczone babcie-sąsiadki, a inne młode matki mające dzieci w tym samym wieku co nasze. W końcu zrobiła się ładna pogoda, to trzeba z niej korzystać. Jeżeli ja ubieram krótki rękawek, to dlaczego mam dzieci pakować w coś więcej? Siedzieliśmy sobie na ławeczce, a za plecami słyszę: "no to chyba jeszcze za wcześnie, żeby dziecko w  krótkim rękawku biegało...". Nieświadoma byłam, że wyznacznikiem jest czas, a nie temperatura. Moim zdaniem przesadą jest ubranie półrocznego dziecka w koszulkę, sweterek, kurteczkę i grubą czapeczkę przy takiej temperaturze i pewnie gdyby towarzyszył mi mąż, to też pokusiłabym się o skrytykowanie ubioru dziecka. Jednak mąż mi nie towarzyszył, więc udałam się z moimi nieodpowiednio ubranymi dziećmi na łąkę, gdzie Pola biegała za motylami, a Artur leżał sobie na kocyku. Na kocyku na trawie, pewnie takiej gdzie ziemia jeszcze za zimna, żeby na niej leżał, w dodatku pełnej kleszczy i innych stworzeń, których jestem nieświadoma. Taka ze mnie matka. Świadomość mam jednak taką, że jestem matką dzieci szczęśliwych, a to dla mnie najważniejsze.


PS. Tak, o kremie z filtrem pamiętałam.

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń