I tak:
Przychodzi i mówi mi z poważną miną: "trzeba kupić nową krowę, bo Arti nie ma kozy". Zdanie, z pozoru niejasne, jest bardzo logiczne. Koza, to renifer na biegunach, którego Pola otrzymała na gwiazdkę. Była wtedy na etapie miłości do kozy, więc okrzyknęła renifera kozą i tak już zostało. Arti kozy nie dostał, a że staje się mobilny i koza coraz bardziej go interesuje, to powinien mieć kozę. Bezwarunkowo powinien mieć swoją, żeby nie zabierać kozy siostrze, a najlepiej będzie, jak będzie miał krowę, bo wtedy koza Poli nie straci swojej wyjątkowości. Troskę o brata widać u Poli na każdym kroku, podobnie jak troskę o swój interes.
Podczas rysowania złamała się kredka, wiec słyszę: "trzeba kupić nową kredkę, bo ta ma ała."
Na pytanie, czy coś chce zjeść Pola odpowiada monotonnie: "Monte!". Aby trochę urozmaicić, jej życie odpowiadam: "nie ma monte, dam ci jogurt", a w odpowiedzi słyszę: "o, mama, musimy kupić monte, bo ja lubię monte jeść"
Przy jedzeniu jogurtu poplamiła się bluza, więc córka woła: "musimy kupić nową bluzę!".
"Mamo, trzeba kupić nową słomkę" - mówi dziecię trzymając w ręce kompletnie pogryzioną słomkę, którą piła soczek.
Lista zakupów coraz bardziej się wydłuża, na szczęście póki co działalność Poli ma charakter misyjny, a nie roszczeniowy. Wcześniej słyszała: tabletki do zmywarki się kończą - trzeba kupić, papier się kończy - trzeba kupić, nie mam się w co ubrać - trzeba kupić... więc dziecko weszło w rolę, włączyło się w planowanie. Śmiechu jest sporo kiedy mały człowieczek informuje, że coś trzeba kupić i jest to szampon do włosów czy chusteczki higieniczne. Z uśmiechem na twarzy pokazujemy, że kupienie nowego to nie jedyne rozwiązanie, więc strugamy kredki, pierzemy bluzy, staramy się tłumić materializm, bo bardzo nie chcemy, żeby dominował w jakiejkolwiek sferze naszego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz