piątek, 21 marca 2014

kredki

Pewnego dnia Polka wzięła w swoje małe rączki leżący na stole ołówek i zaczęła go oglądać z zaciekawieniem. Natchnęło mnie to zdarzenie do zakupu pierwszych kredek dla naszej córki. 


Kredki są świecowe, ponoć spieralne, nietoksyczne i w ogóle cudowne. Kiedy tylko dotarły do domu rozłożyłyśmy stolik, przygotowałyśmy kartkę, żeby stworzyć pierwszy rysunek. Mama była bardzo zaangażowana, córka mniej. Córkę najbardziej interesowała konsumpcja kredek. 

Innego dnia usiadłyśmy przy dużym stole. Dziecko na kolanach. Kartka w gotowości, mama rysuje. Próbujemy razem coś nakreślić trzymając wspólnie kredkę. Zainteresowanie rysowaniem było większe u mamy, więc kolejnych prób nie było. Kredki czekały na swój moment.

Aż tu nagle... Pola podczas wycieczki do kuchni znalazła mały notesik i ołówek, taki do robienia listy zakupów. Wycieczka się przedłużyła, bo znalezisko wywołało duże zainteresowanie. Doskonale wiedziała, że ołówkiem rysuje się w notesiku oraz z której strony trzymać ołówek. Niestety, artystyczny przekaz córki był znacznie większy niż notesik, dlatego była zmuszona przenieść pracę na podłogę. Kiedy po chwili poszłam zobaczyć co dziecko zmalowało ujrzałam dwa kafelki gęsto zabazgrane ołówkiem, a obok dumna córka pokazująca małym paluszkiem swoje dzieło. 

Po powrocie z wycieczki do kuchni dałam córce kredki. Niestety, zostały odrzucone po raz kolejny. Widać córka dobrze się czuje w technice ołówkowej, kredki niekoniecznie oddają jej wielki talent. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz