czwartek, 28 sierpnia 2014

rok po roku

Siedzę sobie poszukując dogodnej pozycji, która pozwoli mi pisać na komputerze i uniknąć wszelakich skurczy atakujących znienacka. Junior kopie zdrowo, w dodatku pęcherz domaga się kolejnej wizyty w toalecie, zupełnie ignorując fakt, że dziesięć minut temu stamtąd wróciłam.


Przeżuwam Rennie mające ujarzmić bezlitosną zgagę i myślę o tym jak to dobrze, że jestem w ciąży. Towarzyszące okoliczności mogłyby sugerować co innego, bo z czego tu się cieszyć, kiedy traci się panowanie nad własnym organizmem. Ano z tego, że już za dwa miesiące moja blisko dwuletnia ciężka misja zostanie zakończona. Na dwa lata składają się dwie czterdziestotygodniowe ciąże oraz zsumowany dwunastotygodniowy okres połogu. Po tym okresie moje ciało wróci do siebie, swoich rozmiarów, swoich zwyczajów i będziemy żyli długo i szczęśliwie. 

Tutaj muszę wyznać, że nie jestem fanką ciąży, jest to dla mnie stan daleki od błogosławionego, ale to co powstaje w efekcie tego stanu warte jest wszelkich niedogodności. Świadomość, że w Tobie powstaje nowe życie, a może nawet dwa czy więcej to uczucie najcudowniejsze z możliwych.

Kiedy zdarza mi się koncentrować na tym, że po krótkim spacerze boli mnie kręgosłup, czy też na tym, że po pokonaniu niewielkiego pagórka łapię zadyszkę, od razu pojawia się jakaś dobra dusza, która przypomina mi, że opcja rok po roku jest najlepszą z możliwych. 

I tak jako przykład mogę podać koleżanki będące w moim wieku, które dzieci miały wcześniej ode mnie i nie zdecydowały się szybko na drugie, a teraz czują się za stare, za leniwe, żeby wracać do pieluch i wstawania w nocy. Ubolewają nad faktem, że ich latorośl będzie jedynakiem, ale na ubolewaniu się kończy. 

W innym zbiorze są kobiety, które posiadają dzieci ze sporą różnicą wieku, gdzie trudno zaspokoić potrzeby całego rodzeństwa, zawsze ktoś jest niezadowolony, a przy dzieciach rok po roku ponoć będzie łatwiej. 

Spotkana dzisiaj sąsiadka, którą widok mojego brzucha wyraźnie ucieszył, choć pewnie zastanawiała się jak mogła go nie dostrzec, kiedy widuje mnie prawie każdego dnia, również stwierdziła, że to idealne rozwiązania taka mała różnica wieku. Ona miała pięć lat różnicy i nowonarodzony syn nie spotkał się z akceptacją córki, która to postulowała, żeby oddać go skąd przyszedł. 

Entuzjazm otoczenia i nieustanne utwierdzanie w tym, że to najlepsza z możliwych decyzji nie powoduje, że zbliżające się zmiany nie budzą mojego niepokoju. W mojej wyobraźni pojawiają się chwile grozy, których liczę nie oglądać w rzeczywistości. 

Mimo zgagi, częstych wizyt w toalecie, czy problemów z kręgosłupem myślę, że podjęliśmy dobrą decyzję. Za dwa trzy lata rzeczywiście wygoda mogłaby wziąć górę. Mimo tego, że teraz nasze życie dopiero może stanąć na głowie uważam, że różnica dwudziestu miesięcy będzie idealną różnicą między rodzeństwem. Liczę na to, że uda im się znaleźć wspólny język, a Pola będzie fajną siostrą. I nie mogę się doczekać kiedy za kilka lat wsiądziemy z naszymi kochającymi się dziećmi w samochód i pojedziemy przed siebie na wakacje, aby pokazać im jaki piękny jest świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz