piątek, 22 sierpnia 2014

w Danonkach siła

Alergia pokarmowa, a konkretnie uczulenie na mleko krowie dopadło naszą córkę już w pierwszych tygodniach jej życia. Widok maleństwa całego w wysypce osiągającej coraz wyższe stadia był dla nas bardzo bolesny, w związku z tym do niedawna ograniczaliśmy wszystko, co białko krowie zawierało. 


Niedawno okazało się, że organizm się uodpornił i zaczęliśmy córce prezentować co dobrego na tym świecie posiadamy dzięki obecności krów. Między jogurtami, serkami pojawiły się również Danonki. Od kiedy się pojawiły odmieniły nasze życie. Uświadomiły nam jak samodzielna jest nasza córka, pokazały jak bardzo konsekwentna w dążeniu do celu. Jak wielką radość sprawia jej postawienie na swoim. 

Pierwszy Danonek w malutkim kubeczku tak bardzo Poli smakował, że dostała drugiego. "Ten kubeczek jest taki malutki, że jednego to w ogóle nie poczuje" - pomyślałam i tym sposobem dziecko zakodowało sobie, że Danonki zjadamy po dwa. Nawet kiedy w domu pojawiły się Danonki w dużych kubeczkach liczba zjedzonych kubeczków musiała się zgadzać.

Danonki, jak wiadomo, przechowuje się w lodówce, wie to również nasza córka i kiedy przychodzi pora drugiego śniadania staje pod lodówką i grzecznie prosi o Danonki, zanim to zrobi zaopatruje się w łyżeczkę, żeby nie było wątpliwości o co jej chodzi. Kiedy prośba nie przynosi rezultatu zamienia się w manifestację. Próby zakończenia jej w pokojowy sposób i zachęcenia do zjedzenia czegoś innego kończą się naszą porażką. Kiedy już wiadomo, że się udało córka biegnie do pokoju w kierunku krzesła do karmienia i radośnie popiskuje, no w końcu postawiła na swoim i zaraz będzie jadła Danonki. Tak, będzie jadła sama, bo Danonki charakteryzują się tym, że trzeba je jeść samemu z właściwym namaszczeniem, dopiero kiedy przychodzi czas wymiany pustego kubeczka na pełny należy zawołać mamę. No i jeszcze należy ją zawołać kiedy ręce wybrudzą się serkiem, bo z brudnymi rękami, to się nie da Danonka w spokoju konsumować. 

Kilka dni temu zakres działań córki poszerzył się. Zanim przyjdzie do kuchni przygotowuje krzesło do karmienia, wyciąga je na środek pokoju. Trudno powiedzieć czy chce odciążyć ciężarną matkę czy też przyspieszyć konsumpcję, czy też pokazać, że jej działania są w pełni przemyślane i zaplanowane.

Kiedy zdarzy się, że mama na drugie śniadanie poda kanapki lub coś jeszcze innego wówczas o Danonkach przypominamy sobie po południu, ale z zasady dzień bez Danonków jest dniem straconym. Obserwując zachowanie dziecka naszego zastanawiamy się z mężem co takiego do tych Danonków dosypują, że córka wygląda na mocno uzależnioną. Chyba, że to reakcja na długie miesiące bez krowiego mleka.

1 komentarz:

  1. o rany jakbym o Piotrku czytała ;) haha mój Piter sam wchodzi na krzesełko i sam je co prawda nie tylko rączki ma brudne po zjedzeniu danonka ale co tam najważniejsze że próbuje sam i ma z tego uciechę! pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń