Jak już mówiłam i jak powtórzę: nie lubię zakupów. Nie lubię wielkich galerii i błąkających się tam ludzi nie mających co zrobić ze swoim czasem. Jednak czasem trzeba zrobić małe zakupy, uzupełnić braki w garderobie, bo nie wszystko przywiezie Pan z Tesco.
Z uwagi na moje kiepskie samopoczucie zakupy były kilkakrotnie przekładane, aż nadszedł czas kiedy mąż miał wolne i pojechaliśmy. A pojechaliśmy w poniedziałek, w godzinach poranno - dopołudniowych i przeżyliśmy szok. Mimo zbliżających się świąt na zakupach było kilka mam z wózkami, a poza tym całe centrum handlowe, w dodatku po rozbudowie, dla nas. Nie potykaliśmy się o innych ludzi, nie czekaliśmy w kolejce do kasy, czy na miejsce w przebieralni. Przebieralnie były puste, co bardzo podobało się naszej córce, która uwielbia lustra i kotary, kiedy więc tata mierzył spodnie czy koszule my bawiłyśmy się w chowanego. Zakupy możemy uznać za udane - szybkie i sprawne.
Zawitaliśmy także do Smyka. W Smyku, jak na ten sklep przystało, bo wielu tam można spotkać klientów niegodnych zaufania, paradował Pan Ochroniarz. Przyobleczony był w ochroniarski strój niczym konwojent z banku i prezentował bardzo groźne oblicze. Podejrzliwie zerkał na mnie i córkę moją, twarz miał kamienną i nie zhańbił jej uśmiechem. Pan Ochroniarz budził zainteresowanie Poli, machała do niego, próbowała zagadać, a on nic, niewzruszony. Widząc jego zachowanie córka moja postanowiła, że nie będzie się niepotrzebnie wdzięczyć i kiedy po raz kolejny Pan Ochroniarz pojawił się w naszym pobliżu zobaczyłam, że córka moja prezentuje to, czego nauczyła się niedawno, a mianowicie srogą minę. Mina ta objawia się konkretnym zmarszczeniem brwi i spojrzeniem spod byka. Widok był bezcenny, groźny Pan Ochroniarz kontra roczna dziewczynka. Zawodowiec pozostał niewzruszony, ja byłam rozbawiona bardzo i zwycięskie punkty w tym pojedynku przyznałam rocznej dziewczynce, która jak się okazuje potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz