wtorek, 2 września 2014

Nie zadzieraj z kobietą w ciąży...

...bo będziesz mieć do czynienia z jej mężem. 


Kupiliśmy wózek dla dzieci. Używany, na allegro. U sympatycznego pana, wózek z bardzo bogatym wyposażeniem. Nie wiemy czy nasza córka będzie chciała chodzić pieszo widząc, że Junior jedzie wózkiem, więc trzeba się ubezpieczyć zwłaszcza, że ojciec dzieci, a mąż matki na pewno będzie wyjeżdżał czasem na kilka dni. Wózek ma taki plus, że można z niego zrobić pojedynczy pojazd, jeśli córka wybierze własne nogi jako środek transportu. 

Ale wózek jest tylko ofiarą tej historii, choć jak sobie przypomnę sytuację, to mam nieodparte wrażenie, że większą ofiarą jestem ja. Nie do końca dogadaliśmy się z panem z allegro, bo my za wózek zapłaciliśmy przelewem, a pan wysłał paczkę kurierem za pobraniem. Okazało się to dopiero, kiedy kurier dotarł pod nasze drzwi. 

Widziałam jak pod blok podjechał samochód, kurierka zadzwoniła na numer podany na liście przewozowym, żeby sprawdzić czy ktoś jest w domu. Pod podanym numerem był mąż i potwierdził, że paczkę może dostarczyć. 

Dzwoni domofon, otwieram, ale nikt nie wchodzi, tylko słyszę, że ktoś coś krzyczy. Grzecznie mówię, że niestety domofon jest uszkodzony i nic nie słyszę. Pani wchodzi na klatkę i z dołu do mnie krzyczy, że mam pieniądze przygotować. Żeby uniknąć rozmów na korytarzu mówię, żeby weszła do góry - mi ciężko z brzuchem i dzieckiem schodzić na dół, żeby pogawędzić z panią, zresztą to chyba ona jest kurierem. Pani wchodzi na pierwsze piętro, my z Polą dalej stoimy na drugim, i z oburzeniem pyta, gdzie jest ten pan, z którym rozmawiała. Za oburzeniem kryje się pytanie, kto wniesie paczkę na drugie piętro, bo przecież nie ona. Owszem paczka waży z 20 kg, ale to nie mój problem, gdybym chciała ją sama wnosić zamówiłabym dostawę do paczkomatu unikając przy tym wątpliwej przyjemności kontaktu z kurierką z siódemki. Ignorując pytanie o męża informuję ją, że to jakaś pomyłka, bo paczka jest opłacona przelewem. Kurierka również postanowiła mnie zignorować i pyta czy mam pieniądze, bo szkoda jej czasu na gadanie. 

Poprosiłam grzecznie, żeby nie zwracała się do mnie w ten sposób. Ciągu dalszego opisywać nie będę, bo i bez tego ciśnienie mam wysokie. Kurierka nie pozwoliła mi sprawy wyjaśnić, uznała, że nie jestem odpowiednim partnerem do rozmowy, zbiegając po schodach krzyczała, że ona za mnie płacić nie będzie. Nerwy moje nie wytrzymały i trzasnęłam drzwiami. Sąsiedzi pewnie pomyśleli, że jakiś windykator nas dopadł. Niestety, nie dowiedziałam się co z paczką.

Chwilę później do domu wbiegł mąż, który wspaniałomyślnie miał zamiar pomóc kurierce z wniesieniem paczki. Zastał mnie mocno wytrąconą z równowagi. Świadkiem całej sytuacji było dziecko mocno wystraszone całą sytuacją. Zastany widok podniósł ciśnienie męża i również jego wytrącił z równowagi, zadzwonił więc do sprawczyni całej sytuacji, która już odjechała z naszym wózkiem. Chciał się dowiedzieć o co chodzi i co usłyszał? "Żona musiała mnie źle zrozumieć, pewnie przez hormony ciążowe". To wyprowadziło z równowagi mojego zazwyczaj spokojnego mężą jeszcze bardziej, więc polecił babie, żeby zajęła się swoimi hormonami i dodał nieco od siebie, co myśli o takim zachowaniu, a to wystarczyło mi, aby zrezygnować z postanowienia składania skargi do Siódemki na to babsko. 

Jednak na pewno więcej nie będę korzystała z usług Siódemki, uważam, że to najgorsza z firm kurierskich. Nie po to człowiek zamawia coś kurierem, żeby ten robił łaskę, że mu paczkę przywiezie. Nie po to, żeby paczkę odebrać uszkodzoną, bo ktoś obchodził się z nią niewłaściwie, i żeby później tracić czas na składanie reklamacji. Wiem, że kurierzy nie mają łatwej pracy, ale to nie ja jestem winna tej sytuacji. Ja płacę za usługę i domagam się traktowania z należytym szacunkiem. Gdyby kurier poprosił mnie o coś do picia, bo jest zmęczony, to ani chwili bym się nie zastanawiała, ale wrednego babska nie zamierzam tolerować. Jak jej źle, to niech zmieni pracę, a nie wyżywa się na niewinnych ludziach. Zresztą każdy inny kurier potrafi kulturalnie, życzliwie odpowiedzieć na pytanie, prezentuje jakiś poziom, którego siódemce brakuje. 

Jutro mąż pojedzie odzyskać wózek, który przez wredne babsko spędzi noc w jakimś bielskim magazynie. A ja musiałam wyrzucić to z siebie, żeby Junior miał spokojny wieczór po tym burzliwym popołudniu.

7 komentarzy:

  1. To nie kwestia firmy kurierskiej tylko samej Kurierki i Jej watpliwej kultury osobistej. W pracy przez pol roku mialem doczynienia z kilkoma duzymi firmami kurierskimi i w kazdej zdarzyla sie czarna owca, ktorej nie pasowalo, ze musi pracowac. Nie zrazaj sie Szanowna Autorko do calej firmy. Sugeruje zgloszenie sprawy do centrali. Kilka skarg i straci prace albo sama zrezygnuje, bo czesto gesto ponosza kurierzy kary pieniezne z tytulu niewywiazania sie ze swoich obowiazkow. Zmieni sie kurier na rejonie i wszyscy bede zadowoleni:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "innych okolicznościach przyrody" pewnie drążyłabym temat, teraz nie chcę tracić na to cennej energii. Zresztą już pewne osiągnięcia mam http://apozatym.blogspot.com/2013/10/metamorfoza.html tutaj chodziło o pocztę, na którą poniekąd jesteśmy skazani, w kwestii firm kurierskich na szczęście mamy wybór. Pani Listonoszka zmieniła się nie do poznania i zmieniły się nasze relacje, a co do siódemki, to niestety, wpadek było więcej. Dziękuję za głos i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń