poniedziałek, 23 lutego 2015

w teatrzyku codzienności

Siedzę sobie w domu sprawując opiekę nad dziećmi naszymi i odbieram sygnały dochodzące do mych drzwi i nadziwić się nie mogę.

Po pierwsze to od czasu kiedy jestem w domu zastanawiam się dlaczego ludzie chodzą po domach w godzinach pracy przecież większość ludzi pomiędzy 8 a 16 jest w pracy, dlaczego więc wtedy odpisuje się liczniki, zbiera podpisy, czy robi ankiety?

Po drugie zastanawiam się, czy to normalne zjawisko, czy to ja mam takie niesamowite szczęście, poniżej obraz ostatnich dwóch tygodni.

Scenka pierwsza: 
WWF i rysie
Dzwonek do drzwi, otwieram, pani w koszulce WWF:
pani WWF: dzień dobry, ja bardzo przepraszam jeśli panią urażę, ale musze zapytać zanim powiem coś więcej
ja: słucham?
pani z WWF: czy pani ma 26 lat?
ja: mam trochę więcej 
pani z WWF: to ja przepraszam jeśli panią uraziłam, nie miałam zamiaru, ale pani tak młodo wygląda...
ja: wie pani, ja nie mam czasu, karmię dziecko, o co chodzi?
pani z WWF: to ja zacznę od początku, czy lubi pani rysie?
ja: tak, lubię rysie, już u nas ktoś z WWF był w tej sprawie...
pani z WWF: tak, to my, bo my już tu byliśmy, wracamy w miejsca, gdzie nas ludzie dobrze odbierają...
(ja akurat nie należę do tych ludzi, bo wizytę o 21.20 uznałam za bulwersującą i napisałam do WWF Polska ze skargą)
ja: jeśli zdecyduję się poprzeć Waszą akcję to poczytam sobie na stronie i zrobię przelew
pani z WWF: no niestety, nie ma takiej możliwości...
podziękowałam zatem i wróciłam do córki i jej zupy kalafiorowej.

Scenka druga:
Kominiarskie kalendarze
W kalendarzu widzę, że jest 20 lutego, dzwonek do drzwi, otwieram i widzę kominiarza:
kominiarz: dzień dobry, kalendarze kominiarskie...
ja: a to już na 2016??
kominiarz: nie, to zaległe
podziękowałam również, nie weryfikowałam tożsamości pana


Scenka trzecia:
Energetyka
Otwieram drzwi a tu pan, wyglądem przypominający konsultantkę z Avonu, jednak mówi:
pan: dzień dobry jestem z energetyki, na panią jest licznik zapisany?
ja: tak...
pan: a zmieniała pani dostawcę?
ja: nie...
pan: to czeka panią podwyżka o 6%, dziękuję, do widzenia.
i znikł.


Scenka czwarta:
List z Inpostu: (podsłyszane na klatce schodowej)
pani z inpostu:mam list do pana XY
sąsiadka: ale on już tutaj nie mieszka
pani z inpostu: to co? ja wystawiam awizo a pani je wyrzuca do kosza?
zastanowiłam się, czy nie dać znać inpostowi, ale doszłam do wniosku, że przeciez nie jestem Strażnikiem Teksasu, żeby ciągle pilnować porządku i donosić, że dzieje się zło.


Scenka piąta:
Zakład Budynków Miejskich i wywietrzniki
pan zbierający podpisy dla ZBM: dzień dobry, ja już tutaj byłem, chodzi o wywietrzniki w oknach, jednak je musimy zamontować
ja: a dlaczego?
pan: taka decyzja ZBM jest
ja: ale jaki ma sens montowanie wywietrzników we wszystkich oknach, które zostały wymienione, na szczelne, bo starych daleko było do szczelności?
pan: no ja muszę się na termin umówić
ja: ale ja mam wywietrzniki na oknach w kuchni i tylko tam jest kuchenka i nie chcę ich w całym mieszkaniu
pan: no ja rozumiem, ale ja się muszę na montaż umówić...
ja: chwileczkę, zawołam męża
Mąż oznajmił panu, że w poniedziałek udamy się w tej sprawie do ZBM. W ZBM ustalił, że może się nie zgodzić na montaż, ale musi podpisać oświadczenie. Niestety, nie mógł tego zrobić na miejscu, ZBM wyśle w tej sprawie pana, który próbował się z nami umówić na montaż.


Scenka szósta:
Telefoniczny konsultant od ubezpieczeń
ja: niestety, nie mam teraz czasu z panią rozmawiać
pani z telefonu:to kiedy mogę zadzwonić, żeby miała pani czas?
ja: nie ma takiej pory, nie jestem w stanie się z panią umowić
pani z telefonu: ale jak to? 
ja: mam dwójkę dzieci i nie jestem w stanie zaplanować kiedy będę miała czas na rozmowę
pani z telefonu: ale to nie możliwe, musi pani mieć czas
...

Każdy tak ma? Czy jestem wyjątkowa? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz