Buszująca w Kuchni jest w swoim żywiole. Przestawia krzesła, które ani małe, ani lekkie nie są. Odkryła dzisiaj uroki kucania pod krzesłem. Nie wiem, co w tym fajnego, jednak widać coś musi być skoro dziecko przekucało ładnych kilka minut.
Ścierki i fartuch leżą na podłodze, tak chyba lepiej wyglądają. Wcześniej oczywiście miały okazję być przyodziane na głowę Buszującej w kuchni. Szyba od piekarnika soczyście wycałowana, no ale jak tu się oprzeć, kiedy w szybie widać takie piękne dziecię? Zmywarka nie może narzekać, że została zapomniana - wszystkie możliwe guziczki zostały powciskane. Z półki, która jest w zasięgu małych rączek wszystko zostało ściągnięte i gruntowanie obejrzane, aktualnie leży na podłodze, nieopodal ścierek i fartuszka.
Przez ułamek sekundy Buszująca widziała się z koszem na śmieci, ale mama szybko przerwała spotkanie, chyba uznała, że to nieodpowiednie towarzystwo dla córki. Za to przez dłuższą chwilę Buszująca mogła pograć na metalowej nodze od blatu, mama zawsze dostarczy łyżeczki, dzięki którym można wydobyć całą gamę dźwięków.
Kuchnia to nieograniczone możliwości, tak nieograniczone, że trzeba je ograniczyć. Rodzicielski rachunek wykazał, że najlepiej będzie zagrodzić wejście do kuchni. Zwiększy to możliwość pełnego wykorzystania kuchni, tym razem przez rodziców. Możliwości Buszującej zostaną mocno ograniczone, kiedyś zrozumie ruch rodziców, zanim jednak zrozumie czeka nas faza buntu i rozpaczy. I to wszystko za sprawą bramki, którą po powrocie z pracy zamontuje ojciec w wejściu do kuchni. Bramki, która odkąd rano dostarczył ją kurier, jest przedmiotem sporego zainteresowania. Bramki, która spowoduje, że Buszującej w Kuchni trzeba będzie nadać nowe imię.
~~~~~~~~~~~~~~
P.S. A dzisiaj dwoje moich znajomych, dla siebie nieznajomych, przywitało na świecie swoje drugie dzieci. Gratulacje ogromne i wszystkiego co najlepsze!
O biedne Maleństwo ;) Moje Panienki tez lubią przebywać w kuchni, choć jeszcze buszować nie potrafią :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu uchwycony prawdziwy dramat ;) Za to rodzicielka dużo spokojniejsza, będzie można bez obaw włączyć kuchenkę czy piekarnik nie ryzykując, że dziecko usmaży sobie buzię... A biedne Maleństwo ma jeszcze opcję towarzyszenia mamie w krzesełku do karmienia, choć coraz trudniej w nim usiedzieć. Testujemy bramkę, jak Panienki podrosną będę się mogła podzielić doświadczeniem ;)
Usuń