poniedziałek, 27 stycznia 2014

Lady Pank

Rzecz o włosach będzie. Być może poprawi nastrój jakiejś Mamie, która gubiąc ciążowe kilogramy gubi także kilometry włosów. Widzi je wszędzie, tylko nie na swojej głowie.


Zaczęło się od wielkiej radości, jej powodem był ciążowy przyrost włosów. Włosy rosły w siłę i w ogóle nie wypadały. Wiedziałam, że ten stan rzeczy się nie utrzyma, że po ciąży część włosów stracę. Z mojego rachunku wynikało, że jeżeli przez tak długi czas nie zgubiłam włosa z głowy, to mam niezłe zapasy. Byłam przygotowana na pociążowe wypadanie włosów. Tak przynajmniej myślałam. 

Jednak kiedy nadszedł czas wypadania włosów przeżyłam chwile grozy. Włosy wypadały w takich ilościach, że trzeba było dwa razy dziennie odkurzać mieszkanie, żeby się ich pozbyć. Myjąc głowę miałam pełne garści martwych włosów. Nasz brodzik non stop trzeba było traktować kretem. Myślałam sobie, że to niedługo minie, ale końca nie było widać. 

Pojechaliśmy z córką na wycieczkę, spacer wśród pięknych okoliczności przyrody. Aby uwiecznić ulotne chwile zrobiliśmy mnóstwo zdjęć. Pola z mamą, Pola z tatą, sama Pola. Zdjęcia piękne, jednak jedyne co ja na nich potrafiłam zobaczyć, to łyse zakola na mojej głowie, które upięcie w kucyk jeszcze bardziej eksponowało. Byłam załamana. Po powrocie do domu zaczęłam kombinować jak upinać włosy, żeby nie było widać, że jestem łysa. Szukałam w internecie leków, witamin, sposobów, które pomogą mi się wydostać z tej opresji.

Być może to ja należę do osób przewrażliwionych na punkcie swoich włosów. Może dla innych kobiet nie ma to takiego znaczenia. Ja zawsze włosów miałam dużo i tyle mieć chciałam. Dlatego, kiedy patrzyłam na siebie w lustrze, byłam bliska depresji.

Aż tu nagle los się odmienił. Tak po prostu, z dnia na dzień, bez żadnej zapowiedzi. Włosy przestały wypadać, zaczęły odrastać. Dzisiaj po trzech miesiącach kiełkowania mam mnóstwo nowych włosów. Mają od 1 do 3 centymetrów i tworzą piękną grzywę. Grzywę nie do ujarzmienia. Nie jestem w stanie opanować tych rosnących włosków, jakbym się nie uczesała i tak stoją dęba. Mimo, że nie mam żadnego wpływu na nieokiełznany busz na mojej głowie, to jestem niewyobrażalnie szczęśliwa, że włosy odrastają.  

I każdej młodej Mamie, która przeżywa traumę radzę wykombinować jakąś opaskę, czy chustkę i cierpliwie czekać na poprawę. "Los się musi odmienić" jak śpiewał Kazik, a to mądry człowiek.

Zdaję sobie sprawę, że dzisiejszy wpis powiewa nudą, ale dla mnie była to sprawa niezwykle ważna i związana z mocnymi emocjami, dlatego postanowiłam przedstawić ją światu. Mąż mój, który dzielnie mnie wspierał w moich cierpieniach, powtarzał mi, że wie co czuję. Owszem, mąż mój bujnej czupryny nie ma, jednak to mężczyzna, kobiety mają inaczej. Łysy facet jest dla społeczeństwa czymś naturalnym, a łysa kobieta? Tak więc głowa do góry, jeszcze wszystko wróci do normy!

2 komentarze:

  1. Oj Moniko! miałam dokładnie taki sam problem. Zaczęłam łysieć ale tylko z jednej strony. właśnie na zdjęciu zauważyłam, że nie dość że nie mam w tym miejscu włosów to moja głowa błyszczy i widać to jeszcze bardziej. Nie wiem kiedy to się stało chyba jak Piotrek zaczynał 11 miesiąc gdy włosy zaczęły odrastać a ja próbowałam okiełznać swoją grzywkę;/ która po prostu stała na baczność! masakra. na szczęście już jest lepiej. To były bardzo ciężkie chwile również i dla mnie naprawdę dlatego czytam Twój post z wielkim zrozumieniem. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam cierpliwie, aż będę mogła okiełznać moją grzywkę, cierpliwość popłaca :) Łysienie dla mnie chyba było najbardziej negatywnym doświadczeniem związanym z ciążą. Pozdrawiam i ja i Ciebie i młodego mężczyznę, który żadnej pracy się nie boi i jak trzeba to podłogę w przychodni wytrze :D

      Usuń