Nauka na dziś: bieganie z zasłoniętymi oczami przynosi marne efekty. Jak co dzień rano ściągam pranie z suszarki, nie wszystko zdążyło wyschnąć, więc suche rzucam na łóżko, żeby dziecko nie dosięgnęło, a mokre przewieszam.
Córka po raz kolejny udowodniła, że jeszcze nie wiem na co ją stać i tak długo sięgała na łóżko wyginając się jak łuk, aż w końcu całe pranie było na podłodze. A wtedy rozpoczęła się selekcja w wyniku której dziecko wyłoniło swój ulubiony materiał do stylizacji, czyli gacie taty.
Dzisiaj jednak nie było zabawy w stylistkę. Były biegi z zasłoniętymi oczami. Bardzo jej się spodobało, że nic nie widzi, a jednak może iść do przodu i celowo zasłaniała sobie oczy tatowymi gaciami i biegła na oślep, na czworaka póki co.
Widząc jej prędkość oraz to, że nie uwzględnia, że pokój ma ograniczony metraż kilka razy ją dogoniłam i zdjęłam zasłonę z oczu. Okazało się, że znowu popsułam najlepszą zabawę. W związku z tym musiałam pozwolić, by dziecko samo przekonało się jakie to może przynieść skutki. Po zderzeniu z futryną efekt został osiągnięty. Z lekkim guzem na czole córka zaprzestała tej ulicznej rosyjskiej ruletki w wersji domowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz