wtorek, 11 lutego 2014

kryzys i jego pochodne

Ubiegły tydzień minął pod znakiem kryzysu, a to za sprawą szkolenia z interwencji kryzysowej, w którym uczestniczyłam. Trzydzieści godzin z kryzysem odbija się na ludzkiej zdrowej psychice. Radiowa audycja o psychopatach również dała do myślenia. Dodatkowo był to tydzień bogaty w przykłady egoizmu pochodzące z otaczającej nas rzeczywistości. Media trąbią o Trynkiewiczu i odbierają wiarę we wszystko, co ma nam gwarantować bezpieczeństwo. W takiej sytuacji to chyba najlepiej rzucić to wszystko i wyjechać gdzieś w Bieszczady. Z dala od tego całego brudu.

Mogłabym pomnożyć te wszystkie negatywne przykłady, szczegółowo opisać egoizm, który nas dotyka, dodać jeszcze, że muszę dzisiaj w domu siedzieć, bo za oknem leje. I z jednej strony mam ochotę to z siebie wyrzucić, ale ze wszystkich innych stron świata postanawiam, że nie będę dorzucała swoich pięciu groszy do tego wszechobecnego zła. 

I okazuje się, że umiejętność powstrzymania pewnych myśli bywa zbawienna. Można swoje myślenie nakierować na pozytywne tory i od razu robi się raźniej. Skoncentrujmy się na ludziach dobrych, takich, którym na nas zależy i pamiętają o nas zawsze, nie tylko kiedy czegoś potrzebują. Słowność, punktualność, bezinteresowność wcale nie są rycerskimi cnotami spotykanymi w średniowieczu. I całe szczęście jest nam dane obcować z ludźmi, dla których drugi człowiek jest ważną wartością.

A wczoraj byłyśmy na długim spacerze. Po długiej przerwie zawitałyśmy do centrum miasta i okazało się, że spacer nie był biegiem z przeszkodami - jak ominąć dziurę na szerokość całej ulicy, czy gdzie pójść, żeby nie spotkać ryczącej koparki, która może złych intencji nie ma, ale może obudzić śpiące dziecko. Doszłam do wniosku, że zagadka koleżanki, zirytowanej chronicznie złym stanem naszego miasta, brzmiąca: "ile koparek jest w Cieszynie, można się pomylić o dwadzieścia" przestała być aktualną. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się stado walców i innych takich i doprowadzą nasze drogi do porządku. 

To nie Bieszczady, a Mała Fatra, 
moja ulubiona warstwowość gór, 
co jedna warstwa, to lepsza. 
Daleko i wysoko. Żadnego brudu ani zła.


3 komentarze:

  1. Trynkiewicz to temat zastępczy by nie mówić o 19 MLD z OFE czy 15 MLN $ od CIA ale .....najważniejsze, że są góry i piękne lasy dzięki nim możemy się odciąć od tego medialnego sieczko-trąbienia.
    Wiosna już tuż tuż, góry czekają :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Monia, ja już mam Bieszczady... :D prędzej, czy później wszyscy skończymy na odludziu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko wtedy to przestanie być odludzie jak skończymy tam wszyscy :P

      Usuń