piątek, 11 lipca 2014

senne zwyczaje panny Poli

Po powrocie do domu z naszych miesięcznych podróży czekała na nas niespodzianka. Córka osiągnęła stan idealny w temacie dziennych drzemek.


Jeśli chodzi o spanie naszej córki, to możemy się uważać za szczęściarzy. Oczywiście wymagało to odpowiedniego ukierunkowania i stwarzania ku temu dobrych warunków, ale było warto. Początki były trudne, ale po wielu etapach udało się doprowadzić do sytuacji, że o 19 córka czuje się senna, więc udaje się na relaksującą kąpiel, po której dostaje butlę mleka i grzecznie zasypia w swoim łóżeczku. 

Wyjazd i nowe miejsce pokazał jak bardzo dziecko jest przyzwyczajone do stałości i swoich rytuałów. Czasem w nowym miejscu ciężko było zasnąć. Zdarzało się też, że w leżącą już w łóżeczku córkę wstępowało nowe życie i próbowała rozkręcić imprezę prezentując przy tym szampański humor. Momentami trudno było opanować tą duszę towarzystwa zwłaszcza, że zarażała nas swoim śmiechem. 

Trochę się obawiałam jak to będzie po powrocie do domu, że może dziecko zapomniało jak należy spać i że na nowo będziemy się tego uczyć. Otóż ku naszemu zaskoczeniu wszystko wróciło do normy wraz z przekroczeniem progu domu. Dodatkowo córka nasza postanowiła sama decydować kiedy jest czas na dzienną drzemkę. Kiedy czuje się zmęczona bierze mnie za rękę i prowadzi do kuchni, pokazuje miejsce, w którym znajduje się smoczek z sugestią, że to czas najwyższy, żebym jej go dała. Kiedy dostanie smoczek piszczy radośnie i już sama udaje się do sypialni. Początkowo kładła się na naszym łóżku z głową na wielkiej poduszce i zasypiała, ale kiedy zrozumiałam nowy mechanizm zaczęłam ją kłaść do łóżeczka, robiłyśmy sobie "papa" i dziecię odpływało.

Kiedy jesteśmy w domu dzienna drzemka następuje bardzo szybko, czasem nawet o 9, ale nie ma co się dziwić skoro dziecko już o 6 jest na nogach, żeby towarzyszyć tacie w wyjściu do pracy. Czasu drzemki nie da się przesunąć, dziecko doskonale wie czego potrzebuje.

Pola nauczyła się też subtelnie budzić rodziców, rano kiedy już się wyśpi, bądź też chce jeszcze poleżeć w łóżku rodziców. Wstaje wówczas w łóżeczku i uważnie obserwując rodziców rzuca smoczkiem o podłogę, doskonale wie, że to dźwięk, na który rodzice są bardzo wyczuleni. Kiedy jednak sen rodziców jest zbyt mocny i nie usłyszą odgłosu spadającego smoczka, wtedy dodaje swoje teatralne pełne zdziwienia "ooołł" i już ma pewność, że ktoś usłyszy.

Dzienna drzemka trwa około dwóch godzin, czasem dobija do trzech. Dziecko, które się budzi po takiej drzemce - zaspane, trochę zdziwione swoją długą nieobecnością i zawsze uśmiechnięte jest tak urocze, że nie można się od niego oderwać. Swój powrót do świata nieśpiących sygnalizuje zazwyczaj jakimś spostrzeżeniem na temat otaczającej rzeczywistości mówi np."autko jedzie", kiedy zza okna dobiegnie dźwięk przejeżdżającego samochodu, albo "koko koko koko" jeśli słychać śpiewające ptaki, często też jest to "tata papa" oznaczające, że pamięta, że tata jest w pracy. Kiedy pierwszy komunikat zwabi mnie do sypialni wówczas zaczyna się dłuższa przemowa połączona z gestykulacją. Póki co nie jestem w stanie jej odszyfrować, choć bardzo bym chciała coś wynieść z tej dyskusji i wbrew unoszącym się w powietrzu głosom, że jeszcze zatęsknię za czasem kiedy córka nie umiała mówić, nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć co ma do powiedzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz