czwartek, 10 lipca 2014

stan euforyczny

W stan euforyczny wprawił mnie mój najdroższy mąż i pewnie wyjdę teraz na wielką materialistkę, gdy powiem, że stan wywołały bilety na koncert przez męża zakupione. 


Koncert będzie koncertem Artura Rojka, którego bezwarunkowo uwielbiam. Byłam na wielu koncertach Myslovitz i nie wyobrażam sobie, że teraz miałoby mnie zabraknąć na koncercie Artura, który odbędzie się w Cieszynie. 

Moja euforia była tak wielka, że zapomniałam o swoim odmiennym stanie i związanym z tym utrudnieniami, dopiero rezerwujący bilety mąż sprowadził mnie na ziemię sugerując bilety blisko wyjścia, żebym mogła szybko wyjść do ubikacji. Tak przyziemnymi sprawami będziemy się martwić później, teraz jest euforia. 

Drugą rzeczą, którą muszę się pochwalić jest nowy laptop, który sprezentował mi mój wspaniały mąż. Mój stary laptop wzbudzał w moim mężu naprzemiennie irytację i litość.Wraz z upływającym czasem laptop potrafił dobitnie zaznaczyć swoją obecność wydając tak głośne dźwięki, że podczas rozmowy telefonicznej mąż pytał czy właśnie odkurzam. W dodatku laptop nagrzewał się do afrykańskich temperatur i używanie touchpada groziło poparzeniem. Czas włączania komputera swobodnie pozwalał na zaparzenie herbaty, a nawet zrobienie kanapki. No i ciężar staruszka... ten miałam okazję poznać w poprzedniej ciąży, kiedy musiałam leżeć i chciałam skorzystać z komputera w łóżku - nie wiem kiedy, ale znienacka spadł mi na twarz subtelnie podbijając oko. W pierwszym momencie bałam się, że oko w ogóle straciłam, więc siniak był do przeżycia, zwłaszcza, że nie wychodziłam  z domu. Ostatnio laptop postanowił działać tylko przy wsparciu zasilacza i wtedy mąż zadecydował, że czas zakończyć tą uciążliwą relację. 

Mój nowy komputer waży jeden kilogram i czterdzieścicztery dekagramy. Uruchamia się w 2 sekundy. Bateria trzyma kilka godzin. No i nowy laptop pomógł mi znaleźć informację o koncercie Artura Rojka. Achhh, jest cudowny. To tyle euforii spowodowanej tym, że jednocześnie mogę mieć i być.

1 komentarz: