czwartek, 5 grudnia 2013

nieznajomi znajomi

Idę sobie przed siebie, idę sobie, bo jestem na spacerze. Słońce mi w tyłek świeci, co jest podwójnie komfortowe, bo nie razi i jest ciepło jednocześnie. Idę sobie i widzę na horyzoncie postać. Idę i myślę...


A myślę nad tym, czy ta postać, która niewątpliwie była kiedyś moim znajomym, czy ta postać nadal jest moim znajomym i mówimy sobie cześć, czy też może aktualnie jest moim nieznajomym znajomym.

W zaistniałej sytuacji można przedstawić różne scenariusze. Sprawa dotyczy znajomych z drugiego kręgu, czyli kolegów z podstawówki, takich co kiedyś byli u mnie w drużynie, bądź drużynie zaprzyjaźnionej, znajomych znajomych. Co ciekawe, grupa ta ma jeden wspólny element, a mianowicie, na portalu społecznościowym wszyscy zaprosili mnie do znajomych. Jako, że ja te osoby pamiętam doskonale zaproszenie przyjęłam. Jednak rezygnuję z takich portalowych znajomości, gdy w realnym świecie spotykam się z ignorancją.

Scenariusz pierwszy. Spotkana osoba zachowuje się jak należy i kulturalnie się wita. Wystarczy zwykłe "cześć", nie z każdym trzeba gadać o swoim życiu czy też o pogodzie. 

Scenariusz drugi. Spotkana osoba udaje, że cię nie zna, zazwyczaj znajduje sobie jakiś inny interesujący punkt, który właśnie przykuł jej uwagę. Zdarza się też, że patrzy ci prosto w twarz, a na jej twarzy maluje się nieznajomość. 

Scenariusz trzeci. Bywa tak, że osoba, która ostatnim razem udawała, że cię nie zna, znienacka mówi ci "cześć". Znaczy, że albo się pogubiła w swoich kręgach znajomych albo przemyślała sprawę i jednak postanowiła trafić do osób ze scenariusza pierwszego.

I ty sobie idziesz człowieku, widzisz postać i zastanawiasz się, co cię spotka. 

W przypadku osoby spotkanej dzisiaj okazało się, że mówimy sobie cześć, choć bywało, że nie mówiliśmy. 

Takie potraktowanie mnie ignorancją jest dla mnie przykrym uczuciem. Widzę znajomego sprzed lat, cieszę się, ze spotkania, a on przechodzi obok i udaje, że mnie nie zna. Nie jest możliwym, że mnie nie pamięta. Nie wiem skąd się biorą takie zachowania. Nasze miasto do wielkich nie należy i zdarza się, że później mijamy się gdzieś na ulicy, już jako nieznajomi. Zastanawiam się wtedy, co sobie myśli taka osoba, która wie, że mnie zna, a zabrnęła i teraz musi udawać, że pierwszy raz mnie widzi. 

Kiedy się przeprowadziliśmy zobaczyłam, że obok mieszka dziewczyna z przeszłości, z zaprzyjaźnionej drużyny. Ja pamiętam ją doskonale, byłam w tym czasie drużynową, a ona harcerką. Pewnego dnia mijamy się, ja się uśmiecham, a ona odwraca głowę. No, dobra myślę, nic na siłę, ale niefajne uczucie znowu się pojawiło. Co ciekawe, obie urodziłyśmy dzieci w tym samym czasie i spotykamy się na szczepieniach w przychodni. Dwie matki w małej poczekalni, w nieco niezręcznej atmosferze, bo koleżanka, która doskonale mnie pamięta musi udawać, że tak nie jest. Jakoś przeżyłyśmy, jednak przekorny los doprowadził do kolejnego naszego spotkania. Byłam umówiona na spacer z koleżanką, gdy dotarłam na miejsce spotkania okazało się, że ona spotkała moją nieznajomą znajomą, grzecznie zapytała: znacie się? Zanim zdążyłam odpowiedzieć nieznajoma znajoma pośpiesznie zaprzeczyła. I tym sposobem poznałyśmy się na nowo. Teraz na szczepieniach mówimy sobie "cześć" i grzecznie, sztucznie się uśmiechamy, kiedy nasze dzieci dadzą nam ku temu powód.

Nie jestem w stanie zrozumieć czemu kolega z podstawówki, który sam mnie odnalazł i zaprosił do grona znajomych widząc mnie na mieście udaje, że mnie nie widzi. Nie wiem czemu tłumy młodzieży, która przewinęła się przez obozy, drużyny, najróżniejsze zajęcia woli odwrócić głowę, niż powiedzieć "cześć". Niezrozumiałe to dla mnie mechanizmy, zwłaszcza, kiedy towarzyszy temu dualizm i w internecie sobie mnie przypominają, a w realu odbiera im pamięć.

Na szczęście jest spora grupa osób, które potrafią sprawić radość ze spotkania po latach i pamięć mają doskonałą, a i zachować się potrafią.

Takie to dzisiaj miałam spacerowe refleksje. Może nikt inny nie zaprząta sobie tym głowy, ale ja zaprzątam. Skoro ja pamiętam panią Hanię, panią Lilę z przedszkola, pamiętam panią Peluchę, czy panią Kierpieć z podstawówki, które nawet mnie nie uczyły, to ci nieznajomi znajomi też muszą pamiętać. Chyba, że mam jakieś powiązania ze słoniami, bo o ile dobrze pamiętam, to one mają doskonałą pamięć. 

P.S. Niskie ciśnienie dzisiaj ;)

3 komentarze:

  1. Kurcze ja mam taki problem że widzę niby znajomą twarz ale za licha nie mogę sobie przypomnieć skąd znam tą osobę i jak ma na imię ..... i czy na pewno ją znam ? Na wszelki wypadek przyjaźnie się uśmiecham :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń