Pola spotkała na swej drodze pierwszego wroga. Niestety, w tym przypadku dewiza "wróg mojego przyjaciela to mój wróg", bądź "przyjaciel mojego przyjaciela to też mój przyjaciel", zupełnie się nie sprawdza.
Wróg okazał się bezlitosny wysysa wszystko z każdego zakamarka. Nawet pod dywanem nic się ostało. Mała próbowała bronić swojego dywanu, ale tym razem zwycięstwo pozostało po stronie wroga, to wszystko przez to, że miał wsparcie mamy. Dziecko siedziało więc na dywanie i wymachiwało rączkami pokrzykując coś w stronę wroga. Wyglądało to groźnie, ale nie na tyle, by wróg się wystraszył.
Wroga uratowało tylko to, że Pola wiedziała, że kiedy wróg zniknie, mama da jej coś okruchotwórczego i będzie mogła przywrócić dywanowi swojski wygląd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz