środa, 20 listopada 2013

wychowanie poprzez pranie

Córka nasza szlifuje umiejętności wspinaczkowe. Brak jej, niestety, doświadczenia i obiekty jej wspinaczki nie zawsze są właściwe. Czasem skrzynia z zabawkami odjedzie złośliwie, bo matka sobie wymyśliła, że skrzynia na będzie na kółkach. Innym razem cel okazuje się zbyt lekki by utrzymać zawodniczkę, także upadków jest niemało.

Córka to jednak twardy zawodnik i nie zraża się byle upadkami. Nowy sport uprawiany przez córkę powoduje, że nie można jej zostawić bez asekuracji nawet przez chwilę, bo jako niedoświadczony wspinacz może źle ocenić cel i zrobić sobie krzywdę. Dlatego obecnie wszystko staramy się robić wspólnie.

Okazało się, że najbardziej Pola lubi wieszać pranie. Jej twarz zdaje się mówić: "Fascynujące skąd to mama wyciąga. I jakie fajne w dotyku, takie mokre!" Kiedy kładę miskę z praniem na podłodze Pola szybko przypełza i sprawdza, co było prane. Wyciąga rzeczy, jedną po drugiej dokładnie oglądając. Zdarza się że nie ma czasu, wtedy pośpiesznie wyciąga wszystko, co się w misce znajduje. Lubi strzepywać pranie, chwyta wówczas po skarpetce do każdej rączki i macha nimi ile wlezie, gdy już gotowe podaje mi do powieszenia. Zabawy przy takim wieszaniu prania mamy sporo.


Wieszając pranie razem z córką myślę sobie, jak to będzie w przyszłości. Nie wyobrażam sobie, że moje dzieci będą tylko brały, że zabawa w wieszanie prania pójdzie w odstawkę. Zupełnie naturalnym jest dla mnie, że dzieci uczą się w domu sprzątać, gotować, uczą się życia. Uczą się i pomagają, bo to ich dom. Jest pełna zmywarka, to ją wypakuj, chcesz na jutro czyste gacie, to włącz pralkę. Nie chciałabym dożyć momentu, w którym moje dzieci będą uważały, że mama jest od tego, żeby ugotować i posprzątać, a one nic nie muszą. Jestem idealistką? Nie wydaje mi się, ale to, oczywiście, życie zweryfikuje. Już kiedyś słyszałam, że jestem idealistką i moje koncepcje są nierealne, a jednak udało się i Hufiec Ziemi Cieszyńskiej stał się nie tylko moim powodem do dumy. 

P.S. Będąc dzisiaj z Polką na spacerze spotkałyśmy chłopca, który wyprowadzał psa na spacer. Widok był niesamowity, ponieważ chłopiec szedł i głośno z kimś rozmawiał, kiedy podszedł do nas bliżej okazało się, że rozmawia z psem! "Widzę, że za każdym razem szukasz sobie innego miejsca, żeby się załatwić, więc pokaż mi gdzie dzisiaj chcesz, idź, a ja pójdę za Tobą". Było to przeurocze. Żywa ilustracja do wierszyka "Jak rozmawiać trzeba z psem". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz